Bardzo aktywny na początku meczu był Omar Prewitt i to głównie dzięki niemu Legia prowadziła 8:4. GTK ciągle było blisko, mimo że nie potrafiło doprowadzić chociażby do remisu. Kolejne akcje Filipa Matczaka i Prewitta sprawiły, że po 10 minutach było 18:14. Sebastian Kowalczyk oraz Jakub Karola stworzyli sytuację, w której na początku drugiej kwarty przewaga gospodarzy wzrosła do ośmiu punktów. Gliwiczanie byli w stanie większość z tych strat odrobić, bo mogli liczyć na Rileya LaChance’a oraz Mavericka Morgana. Po rzutach wolnych środkowego mieliśmy remis - po 30. Ostatecznie trafienia Kowalczyka i Prewitta ustawiły wynik spotkania po pierwszej połowie na 37:33.
W trzeciej kwarcie nadal świetnie radził sobie Prewitt, a to pozwalało ekipie trenera Tane Spaseva na powiększenie przewagi. Pojedyncze akcje LaChance’a nie wystarczały do nawiązania rywalizacji. Później dobry fragment zanotowali również Szymon Kiwilsza i Desmond Washington, ale po 30 minutach Legia prowadziła 62:53. W kolejnej części meczu trafiał Jakub Dłoniak, ale to ciągle było za mało, aby zaskoczyć gospodarzy. Swoje robili Prewitt oraz Karolak, a ekipa z Warszawy wygrała ostatecznie 84:67.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był Omar Prewitt z 32 punktami, 9 zbiórkami i 4 asystami. 21 punktów dla gości rzucił Riley LaChance.