Gdynianie całkiem nieźle weszli w to spotkanie - m.in. dzięki trójkom Jamesa Florence’a było już 13:6. W ekipie gospodarzy bardzo aktywny był Jakub Schenk, ale w pojedynkę nie był w stanie odrobić strat. Już w pierwszej kwarcie okazję do debiutu dostał Tywain McKee. szybko zdobywał punkty, ale to Arka po 10 minutach prowadziła 26:21. Na początku drugiej kwarty po trójce Mateusza Bartosza King doprowadził do remisu, a późniejsze podobne trafienia Taurasa Jogeli dało nawet przewagę. Od tego momentu gospodarzom bardzo długo udawało się ją utrzymywać. Po pierwszej połowie było jednak tylko 44:43.
Martynas Sajus i Paweł Kikowski utrzymywali przewagę Kinga na początku trzeciej kwarty. Nie do zatrzymania w rzutach z dystansu był jednak James Florence i dzięki niemu gdynianie ciągle byli blisko. Trójki trafiali też Filip Dylewicz oraz Deividas Dulkys, a przewagę miała już Arka! Po 30 minutach prowadziła jednak zaledwie 74:73. Czwartą kwartę zespół trenera Przemysława Frasunkiewicza od serii 8:0 i zaczął kontrolować sytuację. Dzięki akcji Dariusza Wyki goście mieli 10 punktów przewagi. Szczecinianie nie grali już tak dobrze w ofensywie i nie potrafili odrobić strat. Ostatecznie goście zwyciężyli 105:94.
James Florence zanotował aż 35 punktów (10/15 za trzy) dla Arki. W ekipie Kinga wyróżniał się Paweł Kikowski z 23 punktami, 4 zbiórkami i 4 asystami.