Najważniejsze wydarzenia: Początek spotkania był bardzo wyrównany, chociaż inicjatywa należała do PGE Turowa, który starał się grać sporo pod kosz. Żadna z ekip nie potrafiła na tym etapie zbudować większej przewagi. Dzięki trafieniom Carlosa Medlocka i Pawła Kikowskiego King prowadził po 10 minutach 19:17. W drugiej kwarcie gospodarze zdobyli nawet dziesięciopunktową przewagę. Bardzo dobrze prezentował się Martynas Paliukenas i mimo że w pierwszej połowie szczecinianie nie trafili z dystansu, to po 20 minutach prowadzili 44:34. Zgorzelczanie gonili w trzeciej kwarcie - po serii 7:0 i trafieniu Brada Waldowa zbliżyli się na trzy punkty. Aktywny był jednak Carlos Medlock, swoje robił Łukasz Diduszko, a King po 30 minutach prowadził 60:52. Czwarta kwarta niewiele zmieniła - goście starali się ratować sytuację, ale zespół trenera Mindaugasa Budzinauskasa kontrolował wydarzenia na boisku. Ostatecznie zwyciężył 75:66.
Najlepsi strzelcy: Po 16 punktów dla gospodarzy rzucili Martynas Paliukenas i Carlos Medlock. W ekipie gości po 17 punktów zanotowali Cameron Ayers i Kacper Borowski.
Ciekawostka: Robert Skibniewski dopiero od tygodnia trenował ze swoim nowym zespołem - PGE Turowem - ale w Szczecinie musiał już odegrać sporą rolę. Spędził na parkiecie blisko 19 minut.
Statystyka: King Szczecin wygrał, chociaż nie trafił ani razu z dystansu (0/13 za trzy).