5. kolejka: Emocje we Włocławku, Anwil lepszy od Asseco
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

5. kolejka: Emocje we Włocławku, Anwil lepszy od Asseco

Anwil Włocławek, po bardzo emocjonującym poniedziałkowym meczu, pokonał Asseco Gdynia 82:76. Polski Cukier Toruń w niedzielę nie dał szans Śląskowi Wrocław w drugiej połowie spotkania i dzięki temu odniósł pewne zwycięstwo 82:69. Stelmet Zielona Góra nadal niepokonany w Tauron Basket Lidze. Mistrzowie Polski pokonali w niedzielę brązowych medalistów poprzedniego sezonu Energę Czarnych Słupsk 91:68. 

,

Anwil Włocławek - Asseco Gdynia 82:76

Od pierwszych minut spotkanie było bardzo wyrównane. Nawet gdy Anwil wychodził na czteropunktowe prowadzenie po rzucie Roberta Tomaszka, to Asseco szybko doprowadzało do remisu. Później jednak świetny fragment gry zanotował Kamil Łączyński - notował przechwyty, asysty, a także punktował - po jego akcji było 20:14. W drugiej części spotkania gdynianie ponownie doprowadzili do remisu dzięki trafieniu Anthony’ego Hickeya. Włocławianie pod koniec pierwszej połowy wyszli na sześć punktów prowadzenia po akcji 2+1 Davida Jelinka, ale ostatnie akcje należały do Przemysława Frasunkiewicza, który zmniejszył straty do stanu 37:36.

W trzeciej kwarcie zespołowi trenera Igora Milicicia w końcu udało się zdobyć przewagę i ją utrzymać. Było to możliwe głównie dzięki trójkom Davida Jelinka i Fiodora Dmitriewa. Po późniejszej akcji 2+1 Bartosza Diduszki gospodarze wygrywali nawet 54:42. W końcówce tej części meczu straty Asseco zmniejszył trochę Sebastian Kowalczyk - trafiając m.in. trójkę z połowy boiska. W ostatniej kwarcie gdynianom udało się zbliżyć nawet na jeden punkt po akcjach Filipa Matczaka, ale potem nie zawodzili Robert Skibniewski i Piotr Stelmach. Asseco walczyło do końca meczu, ale ostatecznie musiała uznać wyższość Anwilu 82:76.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Piotr Stelmach z 16 punktami. 15 punktów, sześć zbiórek i dziewięć asyst dodał David Jelinek. W ekipie gości wyróżniał się Anthony Hickey z 21 punktami.



 

Śląsk Wrocław - Polski Cukier Toruń 69:82

Na początku spotkania to wrocławianie dyktowali tempo gry - dlatego po trafieniach Maurice’a Suttona i Jarvisa Williamsa był 12:5.Od tego momentu Polski Cukier zanotował jednak serię 8:0 i po akcji Stevana Milosevicia prowadził jednym punktem. Później gospodarze potrafili zdobyć nawet osiem punktów przewagi, choć ostatecznie to trafieniach Łukasza Wiśniewskiego pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 24:20. W drugiej części meczu Śląsk maksymalnie wygrywał 11 punktami, ale torunianie to krok po kroku niwelowali. Duży udział miał w tym Danny Gibson, ale to trafienie Michała Michalaka na koniec pierwszej połowy ustawiło wynik na remis – po 42.

Trzecia kwarta była kluczowa dla losów tego meczu. W pewnym momencie Michalak zdobył sześć punktów z rzędu, a jego Polski Cukier wygrywał już 62:52. Późniejsze trafienia Łukasza Wiśniewskiego i Krzysztofa Sulimy dały nawet 14 punktów przewagi gościom. Ostatnia część meczu była zdecydowanie bardziej wyrównana, ale Śląsk nie był w stanie odrobić już tych strat. W dodatku wcześniej kontuzji doznał Jarvis Williams, główna opcja w ataku wrocławskiej drużyny. Ostatecznie Polski Cukier wygrał aż 82:69.

Najlepszym zawodnikiem Polskiego Cukru był Danny Gibson, który zdobył 19 punktów i sześć asyst. Michał Michalak dołożył do tego 16 punktów. W ekipie Śląska wyróżniał się Jarvis Williams z 18 punktami i pięcioma zbiórkami.

 

 

BM Slam Stal Ostrów Wlkp. – PGE Turów Zgorzelec 95:92 (po dogrywce)

Beniaminek Tauron Basket Ligi od początku spotkania prezentował się dobrze, a było to możliwe głównie dzięki Curtisowi Milleage’owi – po jego kolejnym trafieniu było 14:8. PGE Turów starał się być ciągle blisko rywali i dlatego po pierwszej kwarcie przegrywał tylko trzema punktami. W drugiej części meczu gospodarze wygrywali już siedmioma punktami, ale zgorzelczanie mogli liczyć na Daniela Dillona oraz Filipa Dylewicza – dzięki nim niwelowali straty. W samej końcówce pierwszej połowy trafienie Denisa Krestinina oraz rzuty wolne Mateusza Kostrzewskiego pozwoliły wicemistrzom Polski prowadzić 42:39.

Trzecia kwarta układała się bardziej po myśli PGE Turowa. Goście w pewnym momencie zanotowali serię 12:0 i wygrywali 64:50. Ostrowianie się jednak nie poddawali i głównie dzięki Delaneyowi po tej części meczu przegrywali tylko pięcioma punktami. W czwartej kwarcie zgorzelczanie prowadzili już 76:66 po rzutach wolnych Filipa Dylewicza, ale BM Slam Stal potrafił to zniwelować. Nie do zatrzymania był Millage, a do dogrywki doprowadził Delaney. Dodatkowy czas gry był zacięty, ale kluczową trójkę trafił Adam Kaczmarzyk. To pozwoliło gospodarzom zdobyć dwa punkty przewagi i ostatecznie wygrać mecz 95:92.

Curtis Millage rzucił w tym spotkaniu aż 41 punktów – to najlepszy wynik tego sezonu TBL. Deshawn Delaney dodał do tego 15 punktów i dziewięć zbiórek. Daniel Dillon zdobył dla PGE Turowa 23 punkty i cztery asysty.

 

Polpharma Starogard Gdański – Trefl Sopot 92:80 (po dogrywce)

Polpharma dobrze rozpoczęła ten mecz – po trójkach Michaela Hicksa i Tomasza Wojdyły prowadziła 11:4. Sytuację Trefla starał się zmieniać Tyreek Duren – to właśnie po jego rzucie wolnym był remis. Dzięki trafieniu z dystansu Marcina Fliegera to gospodarze po 10 minutach wygrywali 23:17. W drugiej kwarcie starogardzianie grali jeszcze skuteczniej i powiększali swoją przewagę. Dalej świetnie prezentowali się Hicks i Flieger, a ważne punkty dokładali Łukasz Diduszko oraz Kevin Bailey. To dało w pewnym momencie wynik 49:28.

Już w trzeciej kwarcie sopocianie rozpoczęli odrabianie strat. Dalej dobrze rzucał Duren, ale najważniejsze punkty zdobywał Piotr Śmigielski. To dzięki niemu Trefl zbliżył się nawet na pięć punktów. Czwarta część meczu była jeszcze lepsza dla gości, którzy po trafieniach Śmigielskiego i Durena wyszli na prowadzenie. Na 45 sekund przed końcem podstawowego czasu gry Trefl miał sześć punktów przewagi. Trójki zdążyli jednak jeszcze trafić Michael Hicks oraz J.T. Tiller i tym samym doprowadzić do dogrywki. W dodatkowym czasie gry Polpharma była bezkonkurencyjna. Kluczowe punkty zdobywali Hicks oraz Flieger, a to pozwoliło gospodarzom na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo – 92:80.

Najlepszym strzelcem Polpharmy był Michael Hicks z 27 punktami i ośmioma zbiórkami. 19 punktów i cztery asysty dołożył Marcin Flieger. W ekipie Trefla na wyróżnienie zasługuje Tyreek Duren z 33 punktami.

 

Stelmet Zielona Góra – Energa Czarni Słupsk 91:68

Początek spotkania należał do mistrzów Polski i Vlada Moldoveanu – po jego pięciu punktach było 9:5. Energa Czarni nie chciała być jednak gorsza i dlatego dzięki trafieniom Demonte Harpera co chwilę doprowadzała do remisu. Pod koniec tej części meczu po rzucie J.R. Reynoldsa przewaga zielonogórzan wzrosła do pięciu punktów. W drugiej kwarcie zespół ze Słupska wyszedł na prowadzenie po trójce Jerela Blassingame’a, a mecz był bardzo wyrównany. Ostatecznie dzięki akcjom Dejana Borovnjaka w samej końcówce Stelmet wygrał pierwszą połowę 41:39.

Kluczowa dla losów spotkania była trzecia kwarta. Zespół trenera Saso Filipovskiego rozpoczął ją od serii 16:2 i po kolejnym trafieniu Borovnjaka było już 57:41. Gospodarze maksymalnie prowadzili nawet 20 punktami, a słupszczanie w tej części meczu po prostu nie potrafili nawiązać walki. Ostatnia część meczu niczego nie zmieniła. Stelmet całkowicie kontrolował sytuację na parkiecie i nie dawał gościom szans na złapanie wiatr w żagle, nawet mimo dobrej gry Jerela Blassingame’a i Folarina Campbella. Ostatecznie gospodarze wygrali 91:68.

Najlepszym zawodnikiem Stelmetu był Łukasz Koszarek z 18 punktami i pięcioma asystami. Dee Bost dodał do tego 14 punktów. W ekipie gości wyróżniał się Folarin Campbell z 12 punktami i czterema asystami.

 

Polfarmex Kutno – King Wilki Morskie Szczecin 72:70 (po dogrywce)

Gospodarze świetnie weszli w ten mecz – po trójce Michała Gabińskiego było 6:0. Późniejsze trafienia Jarosława Zyskowskiego, Michaela Frasera oraz Grzegorza Grochowskiego dały Polfarmexowi nawet 13 punktów przewagi. W końcówce pierwszej kwarty kutnianie popisywali się skutecznością na linii rzutów wolnych i prowadzili 26:11. W drugiej części meczu szczecinianie starali się odrabiać straty. Od stanu 33:20 zanotowali serię 13:2 i głównie dzięki temu zbliżyli się na koniec pierwszej połowy na zaledwie dwa punkty. Za ten fragment należy wyróżnić Pawła Kikowskiego, który rzucił aż dziewięć punktów.

King Wilki Morskie zaraz na początku trzeciej kwarty po rzucie Korie Luciousa wyszedł na prowadzenie. Przez dłuższy czas rywalizacja była bardzo wyrównana, ale później to goście przejęli inicjatywę. Dlatego po rzutach wolnych Urosa Nikolicia zdobyli cztery punkty przewagi. W pierwszych minutach czwartej kwarty goście wygrywali nawet 11 punktami dzięki akcji Pawła Leończyka. Polfarmex powoli odrabiał jednak straty – głównie dzięki braku skuteczności szczecinian i punktom Gabińskiego oraz Parkera. Na minutę przed końcem kutnianie wyszli na prowadzenie, ale do dogrywki rzutami wolnymi doprowadził Kikowski. W dodatkowym czasie gry rywalizacja była bardzo zacięta, ale ostatecznie to gospodarze okazali się lepsi o dwa punkty.

Josh Parker był najlepszym zawodnikiem Polfarmexu – zdobył 19 punktów, cztery zbiórki i cztery asysty. Jarosław Zyskowski dodał do tego 13 punktów. W ekipie gości wyróżniał się Paweł Kikowski z 16 punktami.

 

Rosa Radom – MKS Dąbrowa Górnicza 91:67

Początek spotkania należał do Erica Williamsa i jego drużyny – MKS prowadził 4:0. Dąbrowianie przez kilka minut utrzymywali prowadzenie i dopiero późniejsze akcje C.J. Harrisa i Michała Sokołowskiego pozwoliły Rosie na zdobycie przewagi. Pierwsza kwarta zakończyła się zwycięstwem gospodarzy 22:20. W drugiej części meczu prowadzenie radomian wzrosło do siedmiu punktów po rzutach Igora Zajcewa i Seida Hajricia. Dopiero na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy gościom udało się zbliżyć na dwa punkty – głównie dzięki Williamsowi. W kolejnych akcjach skuteczni byli jednak Zajcew i Torey Thomas, a Rosa wygrywała po 20 minutach 47:39.

Trzecia kwarta była właściwie kluczowa dla losów całego meczu. MKS co prawda zanotował serię 9:0 i dzięki trafieniu Rashauna Broadusa zbliżył się na cztery punkty, ale później mecz należał już do Rosy. Do końca kwarty świetnie prezentowali się Michał Sokołowski, Torey Thomas i Igor Zajcew, a po rzucie Daniela Szymkiewicza gospodarze prowadzili już 69:52. W ostatniej części meczu przewaga zespołu trenera Wojciecha Kamińskiego tylko rosła i w pewnym momencie wynosiła nawet 30 punktów. Ostatecznie Rosa wygrała 91:67.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Igor Zajcew, który rzucił 18 punktów. Punkt mniej dołożył C.J. Harris. W ekipie MKS Rashaun Broadus zdobył 17 punktów i dwie asysty.

 

Start Lublin – AZS Koszalin 60:73

Koszalinianie świetnie rozpoczęli to spotkanie – cztery asysty zanotował A.J. Walton, a po trafieniu Mikołaja Witlińskiego było 9:0. AZS prowadził maksymalnie nawet 11 punktami, a Start nie potrafił przeciwstawić się dobrej obronie gości. W drugiej kwarcie dzięki akcjom Witlińskiego i Patrika Audy przewaga zespołu trenera Davida Dedka wzrosła nawet do stanu 31:14. Od tego momentu lublinianie zaliczyli serię 11:0 i po trafieniu z dystansu Grzegorza Małeckiego przegrywali tylko sześcioma punktami. Ostatecznie AZS wygrywał po pierwszej połowie 34:27.

W trzeciej kwarcie Start jeszcze bardziej wziął się za odrabianie strat. To udało się dość szybko. Nie do zatrzymania był Małecki - po jego kolejnym rzucie gospodarze prowadzili 37:36 i właściwie do końca tej części meczu kontrolowali sytuację na parkiecie. Przed ostatnią kwartą mieli jednak tylko cztery punkty przewagi. AZS zaskoczył rywali serią 11:0 i po trafieniu nowego gracza, Ra’Shada Jamesa, szybko wyszedł na prowadzenie 58:51. Co ważne – do samego końca już go nie oddał. Dobrze spisywał się James, a ważne punkty dokładali także Artur Mielczarek i Devon Austin. To oznaczało, że koszalinianie wygrali 73:60.

Najlepszym strzelcem AZS był Patrik Auda z 14 punktami i sześcioma asystami. Ra’Shad James dołożył do tego 12 punktów. W ekipie Startu z 15 punktami wyróżniał się Grzegorz Małecki.

 

-----