1. kolejka: Polski Cukier lepszy od wicemistrzów
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

1. kolejka: Polski Cukier lepszy od wicemistrzów

W niedzielę Polski Cukier Toruń wygrał z wicemistrzami Polski, PGE Turowem Zgorzelec 86:70. W innym spotkaniu Stelmet Zielona Góra bez większym problemów zwyciężył z AZS Koszalin 81:56. W sobotę Anwil Włocławek po dogrywce ograł Rosę 92:89, a Siarka Tarnobrzeg niespodziewanie pokonała Śląsk Wrocław 75:74. Wcześniej Asseco Gdynia wygrało z Treflem Sopot 73:51 w pierwszych w tym sezonie Tauron Basket Ligi Derbach Trójmiasta.

,

Polski Cukier Toruń – PGE Turów Zgorzelec 86:70

Po pierwszych akcjach i trafieniu Michała Michalaka Polski Cukier wygrywał 5:2, ale samo spotkanie było bardzo wyrównane. PGE Turów ciągle był bardzo blisko rywali. Świetnie prezentował się Maksym Kornijenko, po rzucie którego gospodarze prowadzili później nawet 26:17. Swoimi rzutami odpowiadał mu jednak Filip Dylewicz, a po trójce Jovana Novaka było tylko 29:25. Rzut z dystansu tego samego gracza na początku drugiej kwarty dał przewagę zgorzelczanom. Od tego momentu spotkanie toczyło się rytmem kosz za kosz i żadna z ekip nie potrafiła odskoczyć rywalowi. Ostatecznie trafienie Stevana Milosevicia ustaliło wynik pierwszej połowy na 45:43 dla PGE Turowa.

Kluczowa dla tego meczu była trzecia kwarta. To właśnie w niej Polski Cukier znacząco uciekł przeciwnikom i to głównie dzięki trafieniom Markeitha Cummingsa. Późniejsze trafienie Michała Michalaka pozwoliło torunianom wygrywać nawet 70:53. Goście mieli spore problemy w ataku, a gospodarze czuli się w tym elemencie świetnie. W ostatniej części meczu PGE Turów starał się gonić rywali korzystając z trafień Daniela Dillona i Filipa Dylewicza. Przewaga zespołu trenera Jacka Winnickiego była już jednak zbyt duża. Ostatecznie zespół z Torunia wygrał swoje pierwsze spotkanie w tym sezonie 86:70.

Najlepszym zawodnikiem Polskiego Cukru był Maksym Kornijenko, który zdobył 23 punkty i pięć zbiórek. Danny Gibson dołożył do tego 17 punktów, pięć zbiórek i dziewięć asyst. W ekipie PGE Turowa wyróżniał się Filip Dylewicz z 21 punktami, sześcioma zbiórkami i pięcioma asystami.


 

 

Energa Czarni Słupsk – King Wilki Morskie Szczecin 93:81

Świetnie w to spotkanie weszli gospodarze, którzy po trafieniu Demonte Harpera prowadzili 7:2. Amerykanin wraz z Cheikhem Mbodjem byli nie do zatrzymania w pierwszej kwarcie. Harper w ciągu pierwszych 10 minut rzucił aż 16 punktów! Starał się na to odpowiadać Frank Gaines, ale jego wysiłki to za mało na rozpędzoną ekipę Energi Czarnych. Po trafieniu Kacpra Borowskiego słupszczanie wygrywali 31:23. Drugą część meczu zespół trenera Donaldasa Kairysa rozpoczął od serii 9:0, co jeszcze bardziej uwidoczniło siłę zespołu. Straty zmniejszali później trochę Paweł Leończyk i Frank Gaines, ale to ciągle nie wystarczało. Po 20 minutach Energa Czarni mieli przewagę 15 punktów.

Cała druga połowa była już znacznie bardziej wyrównana, a ekipa ze Szczecina starała się odrabiać straty. Było to możliwe głównie dzięki rzutom Pawła Kikowskiego oraz Franka Gainesa. Pod koniec trzeciej kwarty szczecinianie zbliżyli się na 12 punktów. W ostatniej części meczu ponownie ważne punkty zaczął jednak zdobywać Harper i to po jego rzucie Energa Czarni wygrywali nawet 88:68. King Wilki Morskie nie poddawał się do końca spotkania, ale ostatecznie musiał uznać wyższość rywali – 93:81.

Demonte Harper był najlepszym strzelcem gospodarzy – zanotował 29 punktów i cztery asysty. Cheikh Mbodj dołożył do tego 19 punktów i 12 zbiórek. W ekipie gości wyróżniał się Frank Gaines z 24 punktami.

 

Stelmet Zielona Góra - AZS Koszalin 81:56

Pierwsza kwarta była nerwowa dla obu drużyn, ale widać było, że mimo problemów z kontuzjami AZS nie zamierzał się poddawać. Koszalinianie prowadzili wyrównaną walkę z mistrzami Polski, a trójką popisał się A.J. Walton. W końcówce trafienie Vlada Moldoveanu oraz rzuty wolne Mateusza Ponitki pozwoliły jednak Stelmetowi wygrywać 12:9. Problemem zielonogórzan była skuteczność z dystansu, ale to szybko poprawiło się w drugiej części meczu. Świetnie zaczął grać Ponitka - po jego kolejnej trójce było 22:14 dla gospodarzy. Później przewaga zespołu trenera Saso Filipovskiego jeszcze bardziej się powiększała - po rzucie zza linii 6,75 m Przemysława Zamojskiego mistrzowie prowadzili aż 39:25.

W trzeciej kwarcie Stelmet kontrolował sytuację na parkiecie. Co prawda po rzucie wolnym Patrika Audy AZS zbliżył się na sześć punktów, ale gospodarze nie pozwolili już na nic więcej. Mistrzowie powiększali przewagę dzięki Guszeckiemu i Ponitce, a ważne punkty dokładał także Dee Bost. W ostatniej części gry koszalinianie nie potrafili już zagrozić ekipie z Zielonej Góry. Trener Filipovski w ostatnich minutach meczu mógł więc dać minuty Marcelowi Ponitce i Kamilowi Zywertowi, a ci odpłacali się dobrą grą. Ostatecznie Stelmet bez większych problemów wygrał aż 81:56.

Najlepszym zawodnikiem mistrzów Polski był Mateusz Ponitka, który do 21 punktów dołożył sześć zbiórek i pięć asyst. Po 14 punktów dołożyli Dee Bost i Przemysław Zamojski. W zespole z Koszalina wyróżniał się Patrik Auda z 11 punktami i pięcioma zbiórkami.

 

 

Anwil Włocławek – Rosa Radom 92:89 (po dogrywce)

Pierwsze punkty dla Rosy w Hali Mistrzów zdobył… Seid Hajrić, były wieloletni zawodnik Anwilu. Lekką przewagę na początku mieli jednak gospodarze, którzy po trafieniu Chaberlaina Oguchiego wygrywali 12:10. Szybko inicjatywę przejęła jednak drużyna z Radomia, która mogła liczyć nie tylko na Hajricia, ale także na Igora Zajcewa. Dzięki trafieniu Ukraińca Rosa prowadziła 21:18. W drugiej kwarcie włocławianie potrafili nie tylko doprowadzić do remisu, ale także wyjść na prowadzenie po rzutach wolnych Bartosza Diduszki. Rosa szybko odpowiedziała serią 9:0 i ponownie zdobyła przewagę. Świetnie radził sobie Damian Jeszke, a sytuację starał się zmieniać David Jelinek. Akcje Czecha to jednak za mało na rozpędzoną ekipę trenera Wojciecha Kamińskiego, która po 20 minutach wygrywała 48:35.

W trzeciej kwarcie doszło do sytuacji, w której przewaga Rosy po dwóch akcjach z rzędu C.J. Harrisa wzrosła do 19 punktów. Anwil nie zamierzał się jednak poddawać i jeszcze w tej samej części meczu zaczął odrabiać straty. Niezwykle aktywny w ataku był David Jelinek i to głównie dzięki niemu włocławianie zbliżyli się do wyniku 54:62. W czwartej kwarcie wydawało się, że radomianie kontrolują sytuację. Jednak na cztery minuty przed końcem po trójkach Skibniewskiego i Oguchiego Anwil zmniejszył straty do dwóch punktów. Później ekipa trenera Igora Milicicia wychodziła nawet na prowadzenie. Tak było też na 11 sekund przed końcem, ale do dogrywki doprowadził Jeszke. W dodatkowym czasie gry nie do zatrzymania byli Jelinek oraz Oguchi i to dzięki rzutom z dystansu tych graczy gospodarze wygrali ostatecznie 92:89.

David Jelinek był najlepszym strzelcem tego spotkania – rzucił 31 punktów. Chamberlain Oguchi dołożył do tego 25 punktów. W ekipie Rosy wyróżniał się C.J. Harris z 19 punktami.

 

 

 

Siarka Tarnobrzeg – Śląsk Wrocław 75:74

Początek spotkania był bardzo wyrównany, chociaż to Śląsk częściej potrafił zdobyć przewagę. Po rzutach wolnych Witalija Kowalenki wrocławianie prowadzili 10:7. Wtedy serię sześciu punktów z rzędu zanotowała Siarka, a dobrze spisywał się Zach Robbins. Zespół trenera Mihailo Uvalina mógł jednak liczyć na Amerykanów – dzięki akcjom Jarvisa Williamsa i Brandona Heatha wygrał pierwszą kwartę 21:17. W drugiej części spotkania dzięki dwóm trójkom Jakuba Zalewskiego na prowadzenie wyszli ponownie gospodarze. Spotkanie zdecydowanie się wyrównało. Ponownie skuteczny był Robbins, który odpowiadał na trafienia Rashada Maddena. Siarka po 20 minutach zdobyła trzypunktową przewagę.

W trzeciej kwarcie częściej na prowadzeniu byli gospodarze, chociaż Śląsk potrafił doprowadzić do wyrównania dzięki akcjom Jankowskiego i Kowalenki. Od tego momentu spotkanie ponownie było bardzo zacięte i ostatecznie po trzeciej kwarcie i trafieniu Eugene Harrisa było 61:59 dla Siarki. Ostatnia część meczu również toczyła się rytmem kosz za kosz. Na dwie minuty przed końcem był remis po 73. Później jeden rzut wolny wykorzystał Brandon Heath, a w kolejnej akcji trafił Daniel Wall. Jak się okazało – żadna z drużyn nie potrafiła już do końca zdobyć punktów. W ostatniej akcji z dużej odległości rzucał jeszcze Kamil Chanas, ale nie trafił.

Najlepszym zawodnikiem Siarki był Kacper Młynarski z 15 punktami, pięcioma zbiórkami i trzema asystami. Bardzo dobry mecz zanotował Zach Robbins – zanotował 10 punktów, 14 zbiórek, osiem bloków i trzy asysty. Po 15 punktów dla Śląska rzucili Rashad Madden i Jarvis Williams.

 

 

Polfarmex Kutno – MKS Dąbrowa Górnicza 57:51

Spotkanie na początku było bardzo wyrównane, chociaż po trafieniach Sama Dowera i Jakuba Dłoniaka to MKS prowadził 12:8. Od tego momentu siedem punktów z rzędu zdobył Polfarmex, który dzięki temu zdobył minimalną przewagę. Pod koniec kwarty trafił jednak Marcin Piechowicz i to dąbrowianie wygrywali 16:15. Druga część meczu była bardzo podobna. Co prawda po trójce Piotr Pamuły goście prowadzili już sześcioma punktami, ale kutnianie szybko się zbliżali opierając swój atak na Michaelu Frasierze. Po rzucie wolnym Jarosława Zyskowskiego zespół trenera Jarosława Krysiewicza wygrywał po 20 minutach 27:26.

W trzeciej kwarcie Polfarmex zdobywał większą przewagę – dzięki trafieniom Bartłomieja Wołoszyna było nawet 35:26. Później punkty dokładał jeszcze Michael Fraser, a sytuację MKS choć trochę starali się poprawiać Piechowicz i Szymański. W ostatniej części meczu po pięciu punktach z rzędu Michała Gabińskiego kutnianie wygrywali już 49:35 i wydawało się, że bez problemu wygrają ten mecz. Straty odrabiali jednak Dziemba i Piechowicza, a dzięki trafieniu Broadusa goście na 20 sekund przed końcem zbliżyli się na trzy punkty. W końcówce faulowani gospodarze wykorzystywali jednak rzuty wolne i dzięki temu wygrali ostatecznie 57:51.

Najlepszym zawodnikiem Polfarmexu był Michael Fraser z 20 punktami i 12 zbiórkami. Josh Parker dołożył do tego 13 punktów i trzy asysty. Jakub Dłoniak rzucił dla MKS 12 punktów.

 

 

Trefl Sopot - Asseco Gdynia 51:73

Po dość wyrównanym początku spotkania to Asseco zaczęło zdobywać przewagę. Dzięki trafieniom Przemysława Żołnierewicza i Anthony’ego Hickeya gdynianie wygrywali 13:8. Gospodarze nie pozwalali jednak na dużo więcej, starając się utrzymywać blisko rywali - to było możliwe dzięki Tyreekowi Durenowi i Marcinowi Stefańskiemu. Na początku drugiej kwarty trafienie Amerykanina dało Treflowi nawet prowadzenie 18:17. Zawodnicy trenera Zorana Marticia mieli jednak spore problemy ze skutecznością, a przechwytami popisywał się Hickey. Po kolejnym takim zagraniu rozgrywającego i łatwych punktach Asseco wygrywało 31:22. Ostatecznie goście zakończyli pierwszą połowę z jedenastopunktową przewagą.

Trzecia kwarta to dalsza dobra postawa zespołu trenera Tane Spaseva. Po kolejnych rzutach Hickeya, Matczaka oraz Żołnierewicza przewaga gdynian wzrosła do stanu 48:25. Asseco ciągle imponowało przechwytami, co przekładało się na sporą liczbę punktów zdobywanych z kontry. Do końca spotkania niewiele się zmieniło, ponieważ to drużyna gości bezpiecznie kontrolowała sytuację na parkiecie. Ostatecznie w pierwszych derbach Trójmiasta w tym sezonie Asseco wygrało 73:51.

Najlepszym zawodnikiem Asseco był Anthony Hickey, który zanotował 18 punktów, 6 zbiórek i 3 przechwyty. Sebastian Kowalczyk dołożył do tego 12 punktów. W ekipie Trefla wyróżniał się Tyreek Duren z 18 punktami, 7 zbiórkami i 2 asystami.

 


Start Lublin - BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 59:61

Lepiej inaugurujący mecz nowego sezonu Tauron Basket Ligi rozpoczęli zawodnicy z Ostrowa Wielkopolskiego - po trafieniu Curtisa Millage’a było 4:0. Później spotkanie się trochę wyrównało, ale częściej to ekipa BM Slam Stal była na prowadzeniu. Świetnie oglądało się Millage’a - po jego kolejnych dwóch rzutach goście mieli sześć punktów przewagi. W końcówce pierwszej kwarty te straty niwelował trochę Jarosław Trojan. W drugiej części meczu zawodnicy trenera Zorana Sretenovicia nie byli już tak skuteczni. To doskonale wykorzystał Start, który w pewnym momencie zanotował serię 16:0 i po trójce Nicka Kellogga wygrywał nawet 31:22. Sytuację starali się zmieniać Marcin Sroka oraz Deshawn Delaney, ale to było za mało na rozpędzonych gospodarzy.

Po trafieniu Igora Czumakowa lublinianie prowadzili dziewięcioma punktami, ale zespół BM Slam Stali zaczął odrabiać straty. Zanotował serię 10:0 i po trójce Millage’a zdobył jednopunktową przewagę. Spotkanie do końca trzeciej kwarty było wyrównane - dzięki trójce Kellogga był remis po 46. Jeszcze na pięć minut przed końcem zespół trenera Pawła Turkiewicza potrafił prowadzić sześcioma punktami. Później odpowiedzialność na siebie wzięli Millage i Ochońko - po rzucie tego drugiego goście mieli jednopunktową przewagę. Mecz do ostatnich sekund był zacięty, ale to Curtis Millage rzucił na zwycięstwo. Do dogrywki mógł jeszcze doprowadzić Kellogg, ale nie trafił.

Najlepszym zawodnikiem BM Slam Stali był Curtis Millage, który zanotował 23 punkty, pięć zbiórek i trzy asysty. Po 10 punktów dołożyli Tomasz Ochońko i Deshawn Delaney. W zespole z Lublina wyróżniał się Nick Kellogg z 14 punktami.  

 

 

 -----

 

Start Lublin - Polpharma Starogard Gdański, środa, godz. 18.00 - przekaz wideo na Emocje.TV

Dla Startu będzie to drugie spotkanie w tej kolejce, a Polpharma zagra dopiero pierwszy raz w tym sezonie. Do ekipy ze Starogardu Gdańskiego powrócił trener Dariusz Szczubiał, który przywrócił do zespołu ulubieńca publiczności - Michaela Hicksa. Za rozegranie będą tam odpowiadali J.T. Tiller i Marcin Flieger, a ważne role będą pełnić Roman Szymański, Łukasz Diduszko, czy debiutujący w TBL Arkadiusz Kobus. W zespole z Lublina z pewnością najważniejsi będą Amerykanie: Nick Kellogg, Trency Jackson i Rob Poole, ale ciekawie będzie oglądać w najwyższej lidze w Polsce młodego Jana Grzelińskiego.