27. kolejka: Świetna druga połowa Energi Czarnych z Polfarmexem
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

27. kolejka: Świetna druga połowa Energi Czarnych z Polfarmexem

W jedynym niedzielnym meczu dzięki świetnej drugiej połowie Energa Czarni pokonała Polfarmex 76:59. W sobotę Jezioro Tarnobrzeg okazało się lepsze od Anwilu Włocławek (83:75), a AZS od Wikany Start (80:66). Asseco Gdynia w pierwszym piątkowym meczu Tauron Basket Ligi pokonało PGE Turów Zgorzelec 86:78. W innym ciekawym spotkaniu Śląsk Wrocław po dogrywce wygrał z MKS Dąbrowa Górnicza 96:92.

,

Energa Czarni Słupsk - Polfarmex Kutno 76:59

Spotkanie świetnie rozpoczął przede wszystkim Bartłomiej Wołoszyn – to po jego dwóch trójkach Polfarmex prowadził 6:0. Gospodarze dość szybko doprowadzili do remisu (11:11 dzięki akcji Tomasza Śniega), ale to kutnianie dyktowali warunki w pierwszej kwarcie. Dobrze radził sobie Patrik Auda, a po trójce Kamila Łączyńskiego goście wygrywali 17:14. W drugiej części meczu Energa Czarni zdobyła przewagę dzięki rzutowi z dystansu Michała Nowakowskiego. Mecz był bardzo wyrównany, a żadna ze stron nie potrafiła zbudować większego prowadzenia. Dzięki akcji Karola Gruszeckiego było 34:32 dla słupszczan.

Trzecia kwarta bardzo długo była zacięta, ale w pewnym momencie zespół trenera Donaldasa Kairysa zanotował serię 14:3, a spory udział miał w tym Drago Pasalić. Po jego trójce gospodarze wygrywali 55:45. W ostatniej części meczu Energa Czarni powiększała swoją przewagę, a Polfarmex nie potrafił znaleźć sposobu na przedarcie się przez obronę. Świetną dyspozycję w ofensywie potwierdził Karol Gruszecki – to po jego trójce słupszczanie prowadzili nawet 76:56.

Najlepszym zawodnikiem ekipy ze Słupska był Karol Gruszecki, który zdobył 22 punkty (18 w trzeciej i czwartej kwarcie) i sześć zbiórek. Jerel Blassingame dodał do tego 12 punktów i 10 asyst. W ekipie z Kutna wyróżniał się Patrik Auda z 16 punktami.

 

Jezioro Tarnobrzeg - Anwil Włocławek 83:75

Anwil rozpoczął spotkanie od prowadzenia 4:0 po trafieniu Chase’a Simona, ale od tego momentu Jezioro zanotowało serię aż 13:1! W tym fragmencie świetnie radził sobie przede wszystkim Josh Miller. Goście zbliżyli się później jeszcze na trzy punkty, ale po pierwszej kwarcie to tarnobrzeżanie wygrywali 24:18. W drugiej części spotkania przewaga gospodarzy wzrosła do 10 punktów po rzucie Millera, ale ekipa z Włocławka walczyła o lepszy wynik. Ostatecznie dzięki trafieniu Hrvoje Kovacevicia przegrywała tylko trzema punktami po pierwszej połowie.

W trzeciej kwarcie Anwil zbliżył się na jeden punkt, ale akcje Kevina Wysockiego i Jakuba Patoki uspokoiły sytuację gospodarzy. Pod koniec tej części gry dzięki kolejnemu rzutowi Millera przewaga Jeziora ponownie wzrosła do 10 punktów. W ostatniej części gry włocławianie potrafili zmniejszać straty do czterech punktów, ale wtedy znowu skuteczni byli Miller, Wall i Williams, którzy nie pozwolili już na nic więcej. Ostatecznie Jezioro wygrało 83:75.

Craig Williams był najlepszym zawodnikiem Jeziora – zanotował 23 punkty i 11 zbiórek. Josh Miller dodał do tego 21 punktów i pięć asyst. W ekipie gości Konrad Wysocki zdobył 18 punktów i siedem zbiórek.

 

 

AZS Koszalin - Wikana Start Lublin (80:66)

Lublinianie od początku meczu zaskakiwali gospodarzy. Po rzutach wolnych Bartosza Diduszko prowadzili najpierw 7:1, a AZS nie potrafił nawiązać walki z rywalami. Przewaga Wikany Startu wzrosła nawet do 10 punktów po trafieniu Roberta Lewandowskiego. W drugiej kwarcie zespół trenera Pawła Turkiewicza wygrywał maksymalnie 31:16 dzięki akcji Isaaca Wellsa. Taka sytuacja zmotywowała zawodników prowadzonych przez trenera Wojciecha Zeidlera. AZS zaczął odrabiać straty, zanotował serię 16:4 i po akcji 2+1 Szymona Szewczyka zbliżył się na trzy punkty na koniec pierwszej połowy.

Na początku trzeciej kwarty gospodarze po raz pierwszy wyszli na prowadzenie dzięki trafieniu Qyntela Woodsa. Wikana Start dość szybko odzyskała przewagę, a później ją utrzymywała po rzutach Tomasza Wojdyły, Isaaca Wellsa czy Łukasza Diduszko. Kluczowa okazała się ostatnia część meczu. AZS rozpoczął ją od serii 8:0 i wyszedł na prowadzenie po rzucie wolnym Szymona Szewczyka. Później bardzo ważne trafiania notowali Dante Swanson oraz Ivan Radenović. Lublinianie nie byli zbyt skuteczni, a przewaga koszalinian rosła. Ostatecznie gospodarze wygrali 80:66.

Qyntel Woods zakończył to spotkanie z 19 punktami, ośmioma zbiórkami i trzema asystami na koncie. 18 punktów dołożył do tego Dante Swanson. W zespole z Lublina najlepszy był Bartosz Diduszko z 15 punktami.

 

Trefl Sopot - Rosa Radom 76:80

Trefl rozpoczął to spotkanie bardzo dobrze – po rzutach wolnych Pawła Leończyka wygrywał 12:4. Później serię 10:2 zanotowała Rosa i po trójce Roberta Witki doprowadziła do remisu. Pierwsza część meczu zakończyła się prowadzeniem radomian 21:18. W drugiej kwarcie Trefl ponownie zdobył przewagę – po trafieniu Michała Michalaka było 31:27. Spotkanie było jednak bardzo wyrównane i pierwsza połowa zakończyła się zwycięstwem zespołu Wojciecha Kamińskiego 40:39.

Trzecia kwarta była kluczowa dla gości. Pod koniec tej części meczu radomianie zaliczyli serię 10:1 i po trójce Witki było już 62:51. W ostatniej kwarcie utrzymywała się przewaga Rosy – po trafieniu Michała Sokołowskiego wzrosła do 14 punktów. W samej końcówce Trefl starał się odrabiać straty. Ostatecznie po rzutach Sarunasa Vasiliauskasa i Williego Kempa sopocianie zbliżyli się na cztery punkty, ale na więcej nie starczyło już czasu. Rosa wygrała 80:76.

Najlepszym zawodnikiem Rosy był Danny Gibson, który rzucił aż 28 punktów. Michał Sokołowski dodał do tego 17 punktów, pięć zbiórek i cztery asysty. Po 16 punktów dla Trefla zdobyli Paweł Leończyk i Eimantas Bendzius.

 

 

Śląsk Wrocław – MKS Dąbrowa Górnicza 96:92 (po dogrywce)

Początek spotkania był bardzo udany dla zespołu gości. W pewnym momencie MKS zanotował serię 10:2 i po trafieniu z dystansu Mylesa McKaya wygrywał 24:12. W drugiej części meczu dąbrowianom udawało się utrzymywać tę przewagę. Dzięki kolejnej trójce McKaya prowadzenie MKS wzrosło do 19 punktów. W ekipie Śląska straty starał się zmniejszać Jakub Dłoniak, ale to było za mało na rozpędzonych gości.

W trzeciej kwarcie wrocławianie zbliżyli się nawet na siedem punktów po akcjach Rodericka Trice’a i Łukasza Wiśniewskiego. MKS nie dawał się jednak dogonić i po akcji 2+1 Przemysława Szymańskiego miał przewagę 66:54. Dopiero w ostatniej części meczu Śląsk potrafił wyjść na prowadzenie – 81:80 po trójce Łukasza Wiśniewskiego na 40 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry. Po późniejszym rzucie wolnym McKaya był remis, chociaż Śląsk miał jeszcze szanse na zwycięstwo, ale Ikovlev i Trice nie trafili swoich rzutów. O wyniku spotkaniu rozstrzygać musiała dogrywka. W niej gospodarze szybko zdobyli przewagę i utrzymali ją do samego końca.

Najlepszym strzelcem Śląska był Jakub Dłoniak z 23 punktami. 21 punktów i 10 zbiórek dodał Roderick Trice. W ekipie MKS wyróżniał się Myles McKay z 26 punktami i czterema asystami.

 

 

Stelmet Zielona Góra – Polski Cukier Toruń 85:84

Polski Cukier świetnie rozpoczął to spotkanie – m.in. dzięki pięciu punktom Seana Denisona prowadził 10:0. Stelmet dość szybko zaczął odrabiać straty – po jednym z rzutów wolnych Chevona Troutmana zbliżył się na dwa punkty. Torunianie mogli liczyć jednak na LaMarshalla Corbetta i Williama Franklina – po trafieniu tego ostatniego było 25:17 dla gości. W drugiej części spotkania goście mieli już przewagę 12 punktów, ale Stelmet dzięki akcjom Aarona Cela i Adama Hrycaniuka zmniejszył ją do stanu 40:47 na koniec pierwszej połowy.

W trzeciej kwarcie wicemistrzowie Polski dalej odrabiali straty. Trafienia Łukasza Koszarka, Aarona Cela i Russella Robinsona dały zespołowi z Zielonej Góry remis. Później Stelmet prowadził nawet czterema punktami, ale przed ostatnią częścią meczu znowu był remis. Czwarta kwarta była bardzo zacięta, tak jak końcówka. Kluczowe trafienie z dystansu na 24 sekundy przed końcem zanotował Koszarek. Rzut na zwycięstwo miał jeszcze Franklin, ale nie trafił.

Najlepszym zawodnikiem Stelmetu był Aaron Cel z 24 punktami i sześcioma zbiórkami. Łukasz Koszarek dołożył do tego 19 punktów i 14 asyst. W ekipie z Torunia wyróżniał się LaMarshall Corbett z 19 punktami i pięcioma asystami.

 

 

Asseco Gdynia – PGE Turów Zgorzelec 86:78

Pierwsze minuty spotkania były bardzo wyrównane, ale można było zauważyć, że PGE Turów nie prezentuje w nich swojej normalnej dyspozycji w ataku. Po trafieniach Sebastiana Kowalczyka i Przemysława Żołnierewicza Asseco prowadziło 17:12. Gdynianie tę część meczu wygrali pięcioma punktami dzięki trafieniu A.J. Waltona. Zaraz na początku drugiej kwarty dwie trójki Nemanji Jaramaza i Vlada Moldoveanu dały minimalną przewagę zgorzelczanom. Później siedmiopunktowe prowadzenie ponownie mieli gospodarze, ale mistrzowie doprowadzili do remisu. Ostatecznie po rzucie wolnym Waltona po pierwszej połowie było 42:38 dla Asseco.

W trzeciej kwarcie zespół ze Zgorzelca wygrywał już 47:42 po rzucie Mardy’ego Collinsa, ale od tego momentu osiem punktów z rzędu zdobyli gdynianie i to oni wyszli na prowadzenie. Później Asseco zanotowało jeszcze serię 10:0 i po rzutach wolnych Piotra Szczotki gospodarze mieli przewagę 60:49. Na półtorej minuty przed końcem PGE Turów potrafił zbliżyć się na jeden punkt, ale w samej końcówce to gdynianie byli bardziej skuteczni. Odpowiedzialność za wynik wziął na siebie A.J. Walton i nie zawiódł. Ostatecznie Asseco wygrało 86:78.

A.J. Walton zdobył w tym meczu 20 punktów, pięć zbiórek i trzy asysty. Piotr Szczotka dołożył do tego 15 punktów i osiem zbiórek. Po 15 punktów dla PGE Turowa rzucili Nemanja Jaramaz i Vlad Moldoveanu.

 

 

King Wilki Morskie Szczecin – Polpharma Starogard Gdański 100:82

Pierwsza część spotkania była wyrównana, a obie drużyny zmieniały się na prowadzeniu. Pod koniec kwarty trafienia Karola Pytysia i Cashmere Wrighta dały jednak pięć punktów przewagi gospodarzom. W ekipie Polpharmy wyróżniał się Anthony Miles, który w 10 minut zanotował 10 punktów. Druga kwarta była już zdecydowanie lepsza dla King Wilków Morskich. Szczecinianie po serii 10:0 prowadzili w pewnym momencie nawet 40:25 po trójce Pawła Kikowskiego. Goście starali się zmniejszać straty, ale to zespół trenera Mihailo Uvalina był stroną dominującą. Po pierwszej połowie gospodarze wygrywali 54:41.

Na początku trzeciej kwarty Polpharma zbliżyła się na osiem punktów, ale później świetnie radził sobie Ivan Marinković, który uspokoił sytuację King Wilków Morskich. Trafienie Urosa Nikolicia na koniec tej części gry dało prowadzenie 76:64 ekipie ze Szczecina. Do końca spotkania niewiele się zmieniło – gospodarze ostatecznie rzucili aż 100 punktów i pewnie pokonali starogardzian.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Uros Nikolić, który rzucił 18 punktów. Jeden punkt mniej dołożył Paweł Kikowski. W ekipie Polpharmy wyróżniał się Anthony Miles z 20 punktami.

 

-----