25. kolejka: Emocje we Wrocławiu, derby dla Śląska
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

25. kolejka: Emocje we Wrocławiu, derby dla Śląska

Wielkie emocje we Wrocławiu! Śląsk pokonuje w derbach PGE Turów 101:99, a kluczowy rzut trafił Jakub Dłoniak. Polpharma Starogard Gdański w sobotę sprawiła sporą niespodziankę pokonując w Koszalinie AZS 90:82. W bardzo ważnym meczu w kontekście awansu do play-off Trefl Sopot pokonał Polfarmex Kutno 90:83.

,

Śląsk Wrocław – PGE Turów Zgorzelec 101:99

Pierwsze minuty spotkania były bardzo wyrównane i żadna z drużyn przez większą część inaugurującej kwarty nie potrafiła na dłużej utrzymać prowadzenia. W samej końcówce PGE Turów zdobył jednak siedem punktów z rzędu i po akcji Damiana Kuliga prowadził 27:20. W drugiej kwarcie mistrzowie Polski utrzymywali swoją przewagę. Po rzutach wolnych Kyryło Natiażko zespół trenera Miodraga Rajkovicia wygrywał nawet 45:32. Wrocławianie nie potrafili znaleźć sposobu na zatrzymanie ataku gości. Dzięki trójce Tony’ego Taylora ich przewaga na koniec pierwszej połowy wzrosła do 14 punktów.

Trzecią kwartę Śląsk rozpoczął od serii 10:0 i po trójkach Łukasza Wiśniewskiego oraz Denisa Ikovleva zbliżył się do wyniku 53:57. Mistrzowie bardzo szybko opanowali jednak sytuację i po kilku minutach mieli już jedenastopunktową przewagę. W ostatniej części meczu bardzo ważnym zawodnikiem wrocławian był Łukasz Wiśniewski. Po jego czterech punktach z rzędu gospodarze przegrywali już tylko 80:84. PGE Turów ciągle był jednak na prowadzeniu, a zmieniło się to dopiero po trójce Vuka Radivojevicia trzy minuty przed końcem. Ostatnie chwile meczu były bardzo nerwowe, ale ostatecznie to Jakub Dłoniak i jego celny rzut z półdystansu okazał się kluczowy. Zgorzelczanie mieli jeszcze szansę na zwycięstwo, ale Vlad Moldoveanu nie trafił.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Denis Ikovlev z 20 punktami, a dodatkowe 17 dołożył Vuk Radivojević. W ekipie ze Zgorzelca wyróżniał się Mardy Collins z 26 punktami, ośmioma zbiórkami i czterema asystami.

 

 

 

 

Asseco Gdynia – Rosa Radom 65:77

Radomianie w pierwszej kwarcie potrafili prowadzić 11:8 po trafieniu Danny’ego Gibsona, ale później to Asseco miało czteropunktową przewagę dzięki akcji Piotra Szczotki. Ostatecznie po 10 minutach to jednak Rosa była górą – 18:17. Drugą kwartę goście rozpoczęli od serii 9:0, a ekipa z Gdyni przez cztery minuty nie potrafiła znaleźć sposobu na zdobycie punktów. Zespół trenera Wojciecha Kamińskiego wygrywał maksymalnie 34:21 dzięki trójce Roberta Witki. Późniejsze rzuty z dystansu Lazara Radosavljevicia zmniejszyły lekko tę przewagę, ale po pierwszej połowie to Rosa prowadziła 37:28.

Trzecia kwarta nie zmieniała zbyt wiele w obrazie gry, może oprócz tego, że w pewnym momencie przewaga gości wynosiła nawet 18 punktów po trójce Danny’ego Gibsona. Przed ostatnią częścią meczu radomianie wygrywali 61:45. W czwartej kwarcie Asseco starało się odrabiać straty. Po serii 8:0 i trafieniu A.J. Waltona gdynianie zbliżyli się na osiem punktów, ale mieli już zbyt mało czasu na odmienienie wyniku spotkania. Ostatecznie Rosa zwyciężyła 77:65.

Najlepszym strzelcem Rosy był Robert Witka, który rzucił 18 punktów. Michał Sokołowski dołożył do tego 14 punktów, pięć zbiórek i trzy asysty. W ekipie z Gdyni 14 punktów rzucił Przemysław Frasunkiewicz.

 

 

King Wilki Morskie Szczecin – Polski Cukier Toruń 73:86

Gospodarze bardzo dobrze weszli w ten mecz - siedem punktów Urosa Nikolicia dało prowadzenie 11:4. Później szczecinianie wygrywali nawet 11 punktami po trójce Pawła Kikowskiego, ale seria 10:0 Polskiego Cukru znaczenie zbliżyła gości. W drugiej kwarcie torunianie doprowadzili do remisu dzięki akcji Seana Denisona, a następnie wygrywali 24:22 po rzucie Krzysztofa Sulimy. W samej końcówce pierwszej połowy bardzo dobrze radził sobie Rodney Green i to King Wilki Morskie prowadził 42:37.

Trzecia kwarta była zdecydowanie lepsza dla gości. Najpierw po trójce Jarosława Zyskowskiego Polski Cukier objął jednopunktowe prowadzenie, a pod koniec tej części meczu wygrywał nawet 64:53 dzięki trafieniu z dystansu Aleksandra Perki. Ostatnia kwarta nie zmieniła już zbyt wiele. To ekipa z Torunia była stroną przeważającą i nie dała sobie wyrwać prowadzenia już do samego końca spotkania. Drużyna trenera Miliji Bogicevicia wygrała ostatecznie 86:73.

Aleksander Perka była najlepszym zawodnikiem Polskiego Cukru w tym meczu – zdobył 22 punkty i pięć zbiórek. LaMarshall Corbett dołożył do tego 16 punktów. W ekipie ze Szczecina wyróżniał się Rodney Green z 19 punktami, sześcioma zbiórkami i czterema asystami.

 

 

AZS Koszalin – Polpharma Starogard Gdański 82:90

Gospodarze bardzo dobrze zaczęli ten mecz – najpierw po rzucie wolnym Qyntela Woodsa prowadzili 10:4, a później po punktach tego samego gracza nawet 19:9. Bardzo dobrze w tej części meczu spisywał się jednak Grzegorz Kukiełka, a po wolnych Bartosza Bochno Polpharma zbliżyła się na jeden punkt. Drugą kwartę starogardzianie rozpoczęli od serii 10:0 i po akcji Anthony’ego Milesa wygrywali 34:27. AZS dość szybko doprowadził do remisu, ale dzięki kolejnemu trafieniu Milesa goście po pierwszej połowie prowadzili czterema punktami.

W trzeciej kwarcie zespół trenera Mariusza Karola zanotował następną serię – tym razem 11:0 – i po akcji Kukiełki było już 62:45 dla gości. Za odrabianie strat w dużej mierze brał się Qyntel Woods, ale to Polpharma była zespołem kontrolującym sytuację. Przed ostatnią kwartą starogardzianie mieli czternastopunktową zaliczkę. AZS zanotował jednak później serię 14:0 i po trójce Szymona Szewczyka zbliżył się na jeden punkt. Goście mogli ciągle liczyć na Milesa i Sappa – to właśnie ich trójki zapewniły ostateczne zwycięstwo 90:82. W ekipie AZS nie zagrali Krzysztof Szubarga, Dante Swanson i Devon Austin.

Najlepszym zawodnikiem gości był Anthony Miles, który zdobył 27 punktów, sześć zbiórek i cztery asysty. Grzegorz Kukiełka dodał do tego 19 punktów i pięć zbiórek. W ekipie gospodarzy dobry mecz rozegrał Qyntel Woods – zanotował 27 punktów, 10 zbiórek i sześć asyst.

 

Trefl Sopot - Polfarmex Kutno 90:83

Spotkanie trochę lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po trójce Eimantasa Bendziusa prowadzili 10:6. Trefl nie utrzymał jednak przewagi zbyt długo, a Polfarmex ciągle gonił wynik. Po trafieniach Patrika Audy i Bartłomieja Wołoszyna kutnianie wygrywali czterema punktami. Pod koniec pierwszej kwarty dwie trójki Williego Kempa dały dwa punkty przewagi sopocianom. Druga część meczu była ponownie bardzo wyrównana. Po rzucie wolnym Michała Michalaka Trefl prowadził czterema punktami, ale po pierwszej połowie i trafieniu Grzegorza Grochowskiego to kutnianie wygrywali 45:44.

W pewnym momencie trzeciej kwarty Polfarmex zanotował serię 9:0 i dzięki trafieniu Bartłomieja Wołoszyna prowadził 61:55. W tej części meczu ich maksymalna przewaga wynosiła osiem punktów po rzucie wolnym Kwamaina Mitchella. W ostatniej kwarcie Trefl odrabiał straty rzutami z dystansu. Po trafieniu Michała Michalaka na pięć minut przed końcem sopocianie mieli jednopunktową przewagę. Zespół z Kutna bardzo długo nie potrafił zdobyć punktów, a gospodarze powiększyli prowadzenie nawet do wyniku 82:76. W samej końcówce goście zbliżyli się jeszcze na dwa punkty, ale później skuteczny na linii rzutów wolnych był Lydeka.

Najlepszym zawodnikiem Trefla w tym meczu był Sławomir Sikora, który zdobył 17 punktów i sześć zbiórek. Po 15 punktów dołożyli Willie Kemp, Tautvydas Lydeka i Eimantas Bendzius. W ekipie Polfarmexu wyróżniał się Kwamain Mitchell z 19 punktami i sześcioma asystami.

 

 

Energa Czarni Słupsk – Anwil Włocławek 85:71

Gospodarze rozpoczęli spotkanie skutecznie w ataku i prowadzili po trafieniu Jerela Blassingame’a 9:4. Później przewaga Energi Czarnych wzrosła nawet do dziewięciu punktów dzięki dwóm akcjom Karola Gruszeckiego. Straty Anwilu zmniejszali Deonta Vaughn i Chase Simon, ale to słupszczanie po pierwszej kwarcie prowadzili 25:21. W drugiej części meczu gospodarze bardzo długo kontrolowali sytuację na parkiecie. Co prawda po trafieniu Vaughna włocławianie zbliżyli się nawet na jeden punkt, ale nie zdołali doprowadzić do remisu. W końcówce pierwszej połowy rzuty Blassingame’a i Pasalicia dały Enerdze Czarnym prowadzenie 45:36.

Trzecia kwarta nie przyniosła żadnych zmian. Anwil potrafił zbliżyć się na cztery punkty, ale gospodarze nie pozwalali na więcej. Po kolejnych trafieniach Gruszeckiego było nawet 62:53. W ostatniej części spotkania włocławianie nie zdecydowali się na żaden zryw. Wręcz przeciwnie – ekipa trenera Donaldasa Kairysa powiększała swoją przewagę. Dzięki akcji Kacpra Borowskiego prowadziła 72:54. W samej końcówce goście zmniejszyli lekko straty, ale to Energa Czarni wygrała ostatecznie 85:71.

To był świetny mecz Karola Gruszeckiego, który zdobył aż 32 punkty, osiem zbiórek i pięć asyst. Drago Pasalić dołożył do tego 27 punktów. W ekipie Anwilu najlepszy był Deonta Vaughn z 19 punktami i trzema asystami.

 

 

Stelmet Zielona Góra – Jezioro Tarnobrzeg 71:65

Tarnobrzeżanie na początku spotkania zaskakiwali wicemistrzów – po trafieniu 3+1 Daniela Walla wygrywali 11:5. Później to Stelmet przejął inicjatywę – dzięki trafieniu Kamila Chanasa miał przewagę pięciu punktów. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się jednak remisem. W drugiej części meczu po rzucie Kevina Wysockiego Jezioro wygrywało 27:22. Do końca pierwszej połowy zespół trenera Saso Filipovskiego zanotował serię 11:2 i dzięki kolejnej akcji Aarona Cela prowadził 37:30.

W trzeciej kwarcie wicemistrzowie Polski bardzo długo kontrolowali sytuację na parkiecie, ale po trafieniach Kevina Wysockiego Jezioro zbliżyło się na jeden punkt. Trójka Craiga Williamsa na początku ostatniej części meczu dała prowadzenie tarnobrzeżanom. W połowie tej kwarty kolejne trafienie Amerykanina dało aż siedem punktów przewagi gościom. Sygnał do odrabiania strat dał Russell Robinson. Stelmet zanotował serię 10:0, a w końcówce meczu mógł liczyć dodatkowo na trafienia Quintona Hosleya. Ostatecznie zielonogórzanie wygrali 71:65.

Najlepszym zawodnikiem Stelmetu był Aaron Cel, który zanotował 15 punktów i 12 zbiórek. Quinton Hosley dołożył do tego 12 punktów, 10 zbiórek i sześć asyst. W ekipie Jeziora wyróżniał się Craig Williams z 18 punktami.

 

 

MKS Dąbrowa Górnicza – Wikana Start Lublin 104:95

Lublinianie na początku spotkania prowadzili 6:1 po trafieniu Tomasza Wojdyły. Wikana Start bardzo długo w pierwszej kwarcie kontrolowała wynik. W samej końcówce rzuty Przemysława Szymańskiego i Kena Browna dały jednak minimalne prowadzenie gospodarzom. W drugiej części meczu Wikana Start wygrywała trzema punktami dzięki trafieniu Bryona Allena, ale później zdecydowanie lepiej spisywał się MKS. Akcja 2+1 Browna dała dąbrowianom przewagę 41:32.

Kluczowa dla losów meczu była trzecia kwarta – właśnie w niej gospodarze powiększali swoje prowadzenie. Głównie dzięki Brownowi MKS wygrywał przed ostatnią częścią meczu aż 18 punktami. W czwartej kwarcie zespół z Lublina starał się gonić rywali. Wikana Start zagrała świetnie w ataku – rzuciła aż 35 punktów – ale nie zdołała znacząco zmniejszyć strat. Ostatecznie gospodarze wygrali 104:95.

Najlepszym zawodnikiem MKS był David Weaver z 28 punktami i 13 zbiórkami. Ken Brown dołożył do tego 21 punktów i sześć asyst. W ekipie z Lublina wyróżniał Bryon Allen z 27 punktami, siedmioma zbiórkami i sześcioma asystami.

 

-----