21. kolejka: Dogrywka w Gdyni dla Asseco
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

21. kolejka: Dogrywka w Gdyni dla Asseco

Asseco Gdynia potrzebowało dogrywki, aby przed własną publicznością pokonać Energę Czarnych Słupsk 84:79 w ostatnim spotkaniu tej kolejki Tauron Basket Ligi. Trefl Sopot w poniedziałek wygrał z Anwilem Włocławek 72:60.

,

Asseco Gdynia – Energa Czarni Słupsk 84:79 (po dogrywce)

Pierwsze minuty spotkania były bardzo wyrównana, a żadna z drużyn nie potrafiła zbudować sobie przewagi. Dopiero później w ataku zaczął się wyróżniać Filip Matczak. To m.in. dzięki jego siedmiu punktom gdynianie wygrywali sześcioma punktami. Po czterech punktach A.J. Waltona na początku drugiej kwarty Asseco wygrywało już 23:13. Sytuację zespołu ze Słupska starał się zmieniać Callistus Eziukwu, ale to gospodarze kontrolowali wynik. Po serii 7:0 prowadzenie zespołu trenera Davida Dedka wzrosło nawet do 15 punktów w pierwszej połowie.

Trzecia kwarta była bardzo wyrównana, ale to jednocześnie oznaczało, że Energa Czarni nie odrabiała strat. To zmieniło się w czwartej części spotkania. Po trafieniach Gruszeckiego, Shiloha, Cesnauskisa i Mokrosa słupszczanie zbliżyli się na trzy punkty. Asseco cały czas utrzymywało jednak minimalne prowadzenie. Dopiero w samej końcówce regulaminowego czasu gry faulowany Walton wykorzystał tylko jeden rzut wolny, a w kolejnej akcji do dogrywki doprowadził Shiloh. W trakcie dodatkowych pięciu minut głównie dzięki akcjom Galdikasa i Frasunkiewicza gospodarze uzyskali pięciopunktowe prowadzenie, którego już nie oddali. Ostatecznie Asseco pokonało rywali 84:79.

Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził A.J. Walton, który zdobył 28 punktów i dziewięć asyst. Ovidijus Galdikas dołożył 19 punktów i dziewięć zbiórek. Dla gości 19 punktów i cztery asysty zanotował Kyle Shiloh.

 

Wikana Start Lublin – Rosa Radom 67:81

Gospodarze świetnie weszli w to spotkanie i głównie dzięki akcjom Roberta Lewandowskiego i Bartosza Diduszko wygrywali 12:3. Później role się jednak odwróciły. Bardzo dobrze radzili sobie John Turek, Michał Sokołowski i Danny Gibson. Dzięki trafieniu Urosa Mirkovicia było już nawet 28:19 dla gości. Druga kwarta była jeszcze lepsza dla zespołu trenera Wojciecha Kamińskiego. Rosa rozpoczęła ją od serii 8:0 i po trójce Łukasza Majewskiego było już 36:19. Pod koniec pierwszej połowy radomianie potrafili wygrywać nawet 24 punktami.

Sytuacja zaczęła zmieniać się w trzeciej kwarcie, kiedy to zdecydowanie lepiej spisywali się gospodarze. Po serii 12:0 Wikana Start zmniejszyła straty do 14 punktów. Pod koniec tej części gry dzięki rzutom wolnym Bryona Allena udało im się zbliżyć do wyniku 51:60. Dobra gra Amerykanina w ostatniej kwarcie sprawiła, że lublinianie przegrywali już tylko trzema punktami. Kluczowe rzuty trafiali jednak Mike Taylor oraz Kim Adams – to oni uspokoili sytuację Rosy i pozwolili jej wygrać 81:67.

Najlepszym zawodnikiem zespołu trenera Wojciecha Kamińskiego był John Turek z 17 punktami i dziewięcioma zbiórkami. Łukasz Majewski dodał do tego 14 punktów. W zespole gospodarzy na wyróżnienie zasłużył Bryon Allen – zanotował 19 punktów i cztery asysty.

 

 

Trefl Sopot – Anwil Włocławek 72:60

Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana, a obie drużyny grały dość nerwowo i nieskutecznie. W zespole Trefla bardzo dobrze spisywał się jednak Eimantas Bendzius – to m.in. dzięki jego 10 punktom i późniejszemu trafieniu Pawła Leończyka sopocianie prowadzili 16:13. W drugiej części meczu seria 12:0 pozwoliła zespołowi trenera Mariusza Niedbalskiego zdobyć prowadzenie aż 28:15. Anwil starał się odpowiadać akcjami Chase’a Simona i Andrea Crosariola, ale to było ciągle za mało na gospodarzy. Na koniec pierwszej połowy Bendzius wykorzystał nieuwagę gości i podwyższył przewagę Trefla do 18 punktów.

Na początku trzeciej kwarty skuteczni byli Popović, Bendzius i Lydeka – po akcji 2+1 tego ostatniego sopocianie wygrywali aż 53:27. Anwilowi nie udawało się w znaczący sposób zmniejszyć prowadzenia rywali – gospodarze całkowicie kontrolowali sytuację na boisku. W ostatniej części meczu włocławianie starali się odrabiać straty. Wykorzystali przy tym niemoc Trefla, który w 10 minut zdobył tylko pięć punktów. Dzięki serii 7:0 w końcówce spotkania zespół trenera Predraga Krunicia zbliżył się na 12 punktów, ale na więcej nie starczyło już czasu. Sopocianie wygrali ostatecznie 72:60.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Eimantas Bendzius, który zdobył 24 punkty i cztery zbiórki. Michał Michalak dołożył do tego 14 punktów. W ekipie gości wyróżniał się Andrea Crosariol – zanotował 15 punktów i pięć zbiórek.

 

 

 

 

MKS Dąbrowa Górnicza - Polski Cukier Toruń 80:92

Gospodarze świetnie rozpoczęli to spotkanie – szczególnie dobrze radził sobie Myles McKay – to m.in. dzięki jego ośmiu punktom MKS wygrywał 10:2. To nie przestraszyło jednak torunian. Aktywni w ataku byli Żarko Comagić i Krzysztof Sulima – po akcji 2+1 tego pierwszego Polski Cukier przegrywał tylko dwoma punktami na koniec pierwszej kwarty. W drugiej części meczu goście zdobyli minimalną przewagę, a później znowu do głosu doszli dąbrowianie. Po rzutach wolnych Davida Weavera wygrywali nawet 39:32. Do końca pierwszej połowy zespół trenera Miliji Bogicevicia zanotował serię 12:1 i dzięki trafieniu Jarosława Zyskowskiego prowadził 44:40.

Trzecią kwartę Polski Cukier również rozpoczął od serii – tym razem 11:0. Po kolejnych punktach Zyskowskiego było już 55:40. Od tego momentu torunianie kontrolowali sytuację na parkiecie, w pewnym momencie osiągając nawet 19 punktów przewagi. W ostatniej części meczu dzięki trafieniom McKaya i Daltona MKS potrafił co prawda zbliżyć się na osiem punktów, ale później osiem punktów z rzędu zdobyli goście, którzy nie pozwolili się dogonić. Ostatecznie zespół z Torunia wygrał 92:80.

Najlepszym zawodnikiem gości był Sean Denison z 25 punktami i 10 zbiórkami. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Myles McKay – zdobył 23 punkty, pięć zbiórek i cztery asysty.

 

 

King Wilki Morskie Szczecin – Stelmet Zielona Góra 70:76

Wicemistrzowie Polski bardzo dobrze rozpoczęli to spotkanie – skuteczny był Przemysław Zamojski, a po trafieniu Quintona Hosleya Stelmet wygrywała nawet 13:5. Sytuację starali się zmieniać Paweł Kikowski i Witalij Kowalenko, ale po pierwszej kwarcie to zielonogórzanie prowadzili ośmioma punktami. W drugiej części King Wilki Morskie potrafił zbliżyć się nawet na cztery punkty, ale później serią 10:0 popisali się goście. Po trójce Hosleya zespół trenera Saso Filipovskiego prowadził aż 49:32.

W trzeciej kwarcie szczecinianie starali się odrabiać straty. Dużą rolę odgrywał w tym Paweł Kikowski – po jego kolejnym trafieniu King Wilki Morskie przegrywał 12 punktami. Ostatnią część meczu szczecinianie rozpoczęli od serii 10:0 i tym samym zbliżyli się na cztery punkty. W kluczowych momentach meczu bardzo ważnym zawodnikiem był jednak Łukasz Koszarek i to ona ratował sytuację Stelmetu. Ostatecznie zielonogórzanie wygrali 76:70.

Najlepszym zawodnikiem Stelmetu był Quinton Hosley z 20 punktami, siedmioma zbiórkami i trzema asystami. Łukasz Koszarek dołożył do tego 11 punktów, sześć zbiórek i siedem asyst. W ekipie ze Szczecina wyróżniał się Paweł Kikowski z 16 punktami.

 

 

AZS Koszalin – Jezioro Tarnobrzeg 102:75

Pierwsza kwarta spotkania była bardzo wyrównana. Po jednej z akcji Craiga Williamsa Jezioro prowadziło trzema punktami, ale później AZS doprowadził do wyrównania. Druga część meczu była zdecydowanie lepsza dla koszalinian. Co prawda tarnobrzeżanie dzięki trafieniom Keiona Bella mieli cztery punkty przewagi, ale później zespół trenera Igora Milicicia był skuteczniejszy. Świetnie radził sobie przede wszystkim Devon Austin – to po jego trafieniach prowadzenie gospodarzy rosło. Dzięki akcji Ivana Radenovicia AZS wygrywał nawet 52:39.

Trzecią kwartę koszalinianie rozpoczęli od serii 17:2 i po trafieniu 2+1 Krzysztofa Szubargi było już 69:41. Straty starali się po części odrabiać Wysocki i Bell, ale to było za mało na rozpędzony AZS. Ostatnia część meczu była już bardziej wyrównana, ale nie zmieniła wyniku spotkania. Jezioro nie potrafiło dogonić ekipy trenera Milicicia. Ostatecznie gospodarze wygrali aż 102:75.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Qyntel Woods z 23 punktami i 12 zbiórkami. Devon Austin dołożył do tego 18 punktów i pięć zbiórek. W zespole z Tarnobrzega wyróżniał się Keion Bell z 21 punktami.

 

 

Śląsk Wrocław – Polfarmex Kutno 78:68

Po serii 6:0 w pierwszej kwarcie Śląsk potrafił wygrywać 13:8 dzięki akcji 2+1 Aleksandara Mladenovicia. W tej samej części gry przewaga wrocławian wzrosła nawet do ośmiu punktów po trafieniu Rodericka Trice’a. W drugiej kwarcie gospodarze bardzo długo kontrolowali sytuację. Rzut Michała Gabińskiego dawał zespołowi trenera Emila Rajkovicia dziewięć punktów przewagi. W tym momencie Polfarmex zanotował jednak serię 9:0 i po pięciu punktach z rzędu Grzegorza Grochowskiego był remis po 36. Ostatecznie po kolejnej trójce Grochowskiego i trafieniu Kevina Fletchera to zespół z Kutna wygrywał po pierwszej połowie 41:40.

Trzecia kwarta była bardzo wyrównana i żadna z drużyn nie potrafiła zbudować przewagi. Po wsadzie Kevina Johnsona na koniec tej części meczu Polfarmex prowadził trzema punktami. Śląsk wziął się do pracy w ostatniej kwarcie. Najpierw po trójce Denisa Ikovleva wygrywał jednym punktem, by później zdobyć nawet 11 punktów przewagi po rzucie wolnym Łukasza Wiśniewskiego. Goście nie radzili sobie z obroną wrocławian, przez co zatrzymali się w grze ofensywnej. Ostatecznie Śląsk wygrał całe spotkanie 78:68.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Aleksandar Mladenović z 19 punktami i sześcioma zbiórkami. Jakub Dłoniak dołożył do tego 17 punktów. W zespole z Kutna wyróżniał się Kevin Johnson z 18 punktami i 12 zbiórkami.

 

 

Polpharma Starogard Gdański – PGE Turów Zgorzelec 110:126

Gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli to spotkanie - po trafieniach Anthony’ego Milesa było 7:2. PGE Turów bardzo szybko odrobił straty, a po trójce Mardy’ego Collinsa wyszedł nawet na prowadzenie. Zgorzelczanie wygrywali nawet 34:27 po trójce Nemanji Jaramaza na koniec pierwszej kwarty. W drugiej części meczu przewaga mistrzów Polski wzrosła w pewnym momencie nawet do 12 punktów. Polpharma starała się być jednak blisko rywali, a pod koniec pierwszej połowy dzięki trafieniom Milesa przegrywała zaledwie trzema punktami.

W trzeciej kwarcie PGE Turów potrafił wyjść nawet na 15 punktów przewagi i kontrolował sytuację na parkiecie. Bardzo dobrze prezentowali się przede wszystkim Michał Chyliński oraz Mardy Collins. Ostatnia część meczu nie przyniosła żadnych zmian. Starogardzian nie było już stać na żaden zryw, mimo świetnej postawy Amerykanów – Tony’ego Meiera, Jessiego Sappa i Anthony’ego Milesa. Ostatecznie mistrzowie wygrali w Starogardzie aż 126:110, rzucając w tym meczu aż 19 trójek.

Najlepszym strzelcem mistrzów Polski był Tony Taylor z 26 punktami, a Mardy Collins dodał do tego 23 punkty, siedem zbiórek i 10 asyst. W ekipie Polpharmy wyróżniał się Tony Meier z 29 punktami.