- W Stanach Zjednoczonych to popularne rozwiązanie. Byłem w USA niedługo przed narodzinami syna i to miało wpływ na naszą decyzję. Czy nas mylą? Czasem się zdarza w papierach, w życiu to niemożliwe – mówi Jarosław Zyskowski senior pytany o to dlaczego nazwał swojego syna takim samym imieniem. W środowisku koszykarskim senior nadal jest bardziej ceniony ze względu na liczne osiągnięcie sprzed lat, ale obecnie rozmawiając o koszykówce i mówiąc o Jarosławie Zyskowskim mamy raczej na myśli juniora. - W szkole wszyscy zwracali się do mnie po imieniu, ale nie wiedzieli, że tato tak samo się nazywa - śmieje się ten młodszy z Jarosławów. - W drużynach mówili na mnie zawsze pseudonimem ''Zyzio'', który też przejąłem po tacie. W domu było jeszcze inaczej, ale nie miałem z tym raczej problemów. Czasami tylko gdy byłem jeszcze mały i słyszałem, że ktoś wołał ''Jarek!'' to się pytałem ''ale który?'' wiedząc, że chodzi o tatę - wspomina.
Niespełna 23-letni koszykarz jest najlepszym polskim zawodnikiem Polskiego Cukru Toruń. W ostatni weekend to m.in. dzięki Jarosławowi Zyskowskiemu juniorowi beniaminek sensacyjnie pokonał mistrza Polski PGE Turów 90:86 i to w Zgorzelcu, a pochodzący z Wrocławia gracz rzucił 12 punktów pod bacznym okiem ojca. - Staram się pojawiać na każdym meczu. Jeśli grają gdzieś daleko np. wyjazd nad morzem, to wtedy oglądam w internecie. Na spotkaniu w Zgorzelcu oczywiście byłem. Teraz można udawać mądrego i mówić, że się przewidywało zwycięstwo, ale to przecież była niespodzianka. Z drugiej strony przed meczem analizowaliśmy sytuację, wiedzieliśmy, że po trudnym meczu Turowa z Lietuvos Rytas Wilno w pucharach mogą być zmęczeni. Zespół z Torunia tymczasem jest na fali i można było spodziewać się, że ma szansę powalczyć – opowiada Zyskowski senior.- To bardzo ważne zwycięstwo, bo dzięki niemu wciąż mamy szansę na playoffy i wracamy do gry - zauważa Zyskowski junior.
Czytaj całość na przegladsportowy.pl