7. kolejka: Wyrównany mecz we Wrocławiu, siódma wygrana Śląska
fot. Norbert Bohdziul/Śląsk

,

Lista aktualności

7. kolejka: Wyrównany mecz we Wrocławiu, siódma wygrana Śląska

We Wrocławiu nie zabrakło emocji! Śląsk po bardzo wyrównanym meczu ostatecznie pokonał Polski Cukier Toruń 84:80 w ostatnim meczu tej kolejki. Michał Michalak rzucając 31 punktów poprowadził w niedzielę Trefl Sopot do zwycięstwa nad Stelmetem Zielona Góra 81:77. W jedynym sobotnim spotkaniu Tauron Basket Ligi AZS Koszalin pewnie pokonał Polfarmex Kutno 95:63.

,

Śląsk Wrocław - Polski Cukier Toruń 84:80

Spotkanie od samego początku było niezwykle wyrównane. Gospodarze potrafili wygrywać trzema punktami dzięki trafieniom Aleksandara Mladenovicia i Denisa Ikovleva, ale po kilku chwilach to Polski Cukier zdobył prowadzenie m.in. dzięki siedmiu punktom z rzędu LaMarshalla Corbetta. Pierwsza kwarta zakończyła się jednak remisem po 21. Śląsk zdecydowanie częściej od rywali rzucał z dystansu, a nie był zbyt skuteczny w tym elemencie. W drugiej części meczu doskonale wykorzystali to torunianie. Po trójce Michała Jankowskiego goście mieli przewagę 37:30. Od tego momentu to ekipa trenera Emila Rajkovicia była bardziej skuteczna. Dzięki serii 9:0, trójce Roberta Skibniewskiego i rzutowi wolnemu Mladenovicia Śląsk wrócił na prowadzenie. Po 20 minutach na tablicy wyników ciągle był jednak remis – po 42.

W trzeciej kwarcie zespół prowadzony przez trenera Miliję Bogicevicia zdobył kilkupunktową przewagę i starał się ją utrzymywać. Nieźle w ataku radził sobie Mateusz Jarmakowicz, a ważne punkty zdobywał Corbett. Dlatego po tej części meczu goście wygrywali 59:56. Pierwsze trzy minuty ostatniej kwarty były zdecydowanie lepsze dla gości. Dzięki akcji Seana Denisona prowadzili już 67:57. Od tego momentu Polski Cukier przestał jednak zdobywać punkty. Śląsk zanotował serię 12:0 i po akcji Rodericka Trice’a ponownie miał przewagę. Później ważne trójki rzucali także Dłoniak i Ikovlev, a goście nie potrafili dogonić rywali. Ostatecznie zespół z Wrocławia wygrał 84:80 – to siódme zwycięstwo tego zespołu w tym sezonie Tauron Basket Ligi.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Denis Ikovlev, który zdobył 18 punktów, sześć zbiórek i cztery asysty. Aleksandar Mladenović dołożył do tego 16 punktów. W ekipie z Torunia wyróżniał się LaMarshall Corbett rzucając 21 punktów.

 

Trefl Sopot – Stelmet Zielona Góra 81:77

Wicemistrzowie Polski rozpoczęli spotkanie zdecydowanie lepiej od rywali i dlatego po akcjach Adama Hrycaniuka i Łukasza Koszarka wygrywali 6:0. Później prowadzenie Stelmetu wzrosło nawet do dziewięciu punktów dzięki trafieniu Daniela Johnsona. Grę Trefla ożywiło trochę wejście Eimantasa Bendziusa i Williego Kempa. W drugiej części meczu zielonogórzanie wygrywali już nawet 29:17 po trójce Aarona Cela. W pewnym momencie sopocianie zanotowali jednak trzy trójki z rzędu – kolejno trafiali Michalak, Vasiliasuskas i Kemp, a gospodarze przegrywali tylko trzema punktami. Jeszcze jeden rzut z dystansu Michalaka w końcówce pierwszej połowy pozwolił ekipie trenera Dariusa Maskoliunasa na zmniejszenie strat do jednego punktu.

W trzeciej kwarcie Trefl bardzo szybko wyszedł na prowadzenie i już nie zamierzał go oddać. Stelmet jednak ciągle trzymał się bardzo blisko rywali. Świetną formę strzelecką utrzymywał jednak Michalak. Przed ostatnią częścią meczu gospodarze prowadzili trzema punktami. Po trzech rzutach wolnych Michalaka na osiem minut przed końcem sopocianie mieli przewagę ośmiu punktów. Później ekipa z Trójmiasta wygrywała nawet 15 punktami. W końcówce straty zmniejszyli Troutman, Zamojski i Burtt, ale nie miało to zbyt wielkiego wpływu na ostateczny wynik. Trefl wygrał 81:77.

31 punktów zdobyty przez Michalaka to wyrównanie jego rekordu strzeleckiego w Tauron Basket Lidze. W ekipie gospodarzy dobre spotkanie rozegrał też Paweł Leończyk z 13 punktami i pięcioma zbiórkami. Po 13 punktów dla gości rzucili Aaron Cel i Quinton Hosley.

 

King Wilki Morskie Szczecin – Energa Czarni Słupsk 94:101 (po dogrywce)

Na początku spotkania trochę lepiej spisywali się słupszczanie. Po punktach zdobywanych przez Callistusa Eziukwu i Kyle’a Shlioha Energa Czarni prowadzili 12:6. Kolejne siedem punktów rzucili jednak gospodarze, którzy zdobyli minimalną przewagę dzięki trafieniu Pawła Kikowskiego. Ta część meczu była jednak od tego momentu wyrównana. W drugiej kwarcie było podobnie – żadna z drużyn nie potrafiła wypracować większej zaliczki punktowej. Po trójce Trevora Releforda był remis po 40 na koniec pierwszej połowy.

W trzeciej kwarcie King Wilki Morskie momentami wygrywali czterema punktami, ale goście dość szybko to niwelowali. Dopiero w czwartej części meczu po dwóch trójkach z rzędu debiutującego w TBL Mike’a Rosario szczecinianie prowadzili 72:64. W ostatnich minutach regulaminowego czasu gry gospodarze mieli jednak ogromne problemy w ataku, a wykorzystali do słupszczanie. Po rzutach wolnych Michała Nowakowskiego goście prowadzili dwoma punktami i do dogrywki doprowadziły trafienia Releforda. Dodatkowe pięć minut było pod kontrolą Energi Czarnych. Po rzucie Shiloha na półtorej minuty przed końcem prowadzili 94:88 i gospodarze nie potrafili już zmienić tego wyniku.

Najlepszym zawodnikiem Energi Czarnych był Callistus Eziukwu z 21 punktami. Double-double z 11 punktami i 12 asystami zanotował William Franklin. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Trevor Releford z 27 punktami i sześcioma asystami.

 

PGE Turów Zgorzelec – Anwil Włocławek 97:89

Zgorzelczanie bardzo szybko zbudowali przewagę. Po trafieniach Urosa Nikolicia i Mardy’ego Collinsa wygrywali nawet 13:4. Pod koniec pierwszej kwarty prowadzenie mistrzów wzrosło nawet do 15 punktów dzięki akcji 2+1 Damiana Kuliga. W drugiej części spotkania Anwil wziął się za odrabianie strat. Było to możliwe po rzutach wolnych Arvydasa Eitutaviciusa i akcjach Piotra Pamuły. Po późniejszym trafieniu Mikołaja Witlińskiego włocławianie tracili do rywali zaledwie trzy punkty. Rzuty Filipa Dylewicza i Michała Chylińskiego uspokoiły sytuację PGE Turowa, który po pierwszej połowie wygrywał 46:35.

Anwil w trzeciej kwarcie zanotował bardzo dobry okres w swojej grze. Nie tylko odrobił wszystkie straty, ale po kolejnych punktach zdobytych przez Deonta Vaughna i Chase’a Simona wygrywał 54:53. Jednak w końcówce tej części meczu skutecznością ponownie zaimponował Michał Chyliński, a po trafieniu Tony’ego Taylora PGE Turów prowadził sześcioma punktami. W ostatniej kwarcie zespół trenera Miodraga Rajkovicia dość szybko zdobył dziesięciopunktową przewagę, którą utrzymywał praktycznie do samego końca meczu. Ostatecznie gospodarze wygrali 97:89. To siódme z rzędu zwycięstwo PGE Turowa w tym sezonie.

W ekipie mistrzów najlepszy był Michał Chyliński, który rzucił aż 25 punktów. Damian Kulig również zagrał bardzo dobrze – dołożył 15 punktów i pięć zbiórek. W ekipie gości na wyróżnienie zasłużył Chase Simon, który zakończył mecz z 20 punktami.

 

MKS Dąbrowa Górnicza – Rosa Radom 57:72

Spotkanie od samego początku było bardzo wyrównane. Po czterech punktach z rzędu zdobytych przez Adama Metelskiego gospodarze prowadzili 18:13. Ten stan długo się jednak nie utrzymywał, ponieważ zaraz na początku drugiej kwarty dwa trafienia Damiana Jeszke dały przewagę Rosie. W końcówce pierwszej połowy po trafieniu Mylesa McKaya MKS wygrywał czterema punktami, ale te straty zmniejszył rzutami wolnymi Robert Witka.

Trzecia kwarta należała do Rosy. Zespół trenera Wojciecha Kamińskiego rozpoczął tę część meczu od serii 12:0 i po kolejnym trafieniu Johna Turka wygrywał 43:32. Do końca kwarty gościom udało się powiększyć prowadzenie nawet do 18 punktów. W ostatnich 10 minutach MKS nie potrafił zmienić swojej sytuacji. W końcówce nieźle radził sobie Mateusz Dziemba, ale nie było już czasu na zmianę losów całego meczu. Ostatecznie Rosa wygrała 72:57.

Najlepszym zawodnikiem zespołu z Radomia był John Turek z 17 punktami i siedmioma zbiórkami. Robert Witka dołożył do tego 12 punktów i siedem zbiórek. W ekipie MKS wyróżniał się Myles McKay, który zanotował 11 punktów, osiem zbiórek i trzy asysty.

 

AZS Koszalin – Polfarmex Kutno 95:63

Początek spotkania należał do gości. To oni po trafieniach Bartłomieja Wołoszyna i Michala Batki prowadzili 7:3. Od tego momentu osiem punktów z rzędu zdobyli koszalinianie – nie do zatrzymania był szczególnie Qyntel Woods. Jeszcze w tej kwarcie Polfarmex potrafił zdobyć przewagę po trójkach Kwamaina Mitchella. Ostatecznie dzięki trafieniu Piotra Stelmacha AZS wygrywał po pierwszej części meczu 23:19. Później zespół trenera Igora Milicicia powiększał swoje prowadzenie. Dzięki akcjom Devona Austina i Artura Mielczarka ekipa z Koszalina miała nawet 10 punktów przewagi. Rzut Mateusza Bartosza w końcówce pierwszej połowy zmniejszył ją do siedmiu punktów.

Trzecią kwartę AZS rozpoczął od serii 11:0 i dzięki trafieniu Qyntela Woodsa wygrywał już 52:34. W tej części meczu gospodarze zatrzymali rywali na zaledwie ośmiu zdobytych punktach. Koszalinianinie zakończyli ją dwunastoma punktami z rzędu i wygrywali aż 73:42. W ostatniej kwarcie nic już nie mogło się zmienić. AZS pewnie pokonał Polfarmex 95:63.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Qyntel Woods z 22 punktami, siedmioma zbiórkami i trzema asystami. Szymon Szewczyk dołożył do tego 20 punktów. W ekipie z Kutna wyróżniał się Bartłomiej Wołoszyn z 14 punktami.

 

Asseco Gdynia – Jezioro Tarnobrzeg 81:93

Świetnie w pierwszych minutach spotkania radził sobie przede wszystkim Lazar Radosavljević - po jego trafieniu Asseco prowadziło 10:6. Tarnobrzeżanie ciągle trzymali się jednak w grze, głównie dzięki akcjom Craiga Williamsa. Później po trójce Dominique’a Johnsona to Jezioro chwilowo zdobyło przewagę. Dzięki trafieniu Przemysława Żołnierowicza to gospodarze po pierwszej kwarcie wygrywali 27:25. Druga część meczu była bardzo wyrównana i żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć większego prowadzenia. W końcówce rzut z dystansu Sebastiana Kowalczyka dał pięć punktów przewagi zespołowi trenera Davida Dedka, ale tę różnicę trójką zmniejszył Johnson.

Mimo że Asseco w trzeciej kwarcie prowadziło już 51:43 po akcji Ovidijusa Galdikasa, to Jezioro nadal zaskakiwało. Dobrze spisywali się Miller i Williams, a po trójce Młynarskiego to tarnobrzeżanie wygrywali 55:53. Gospodarze mieli spore problemy w ataku, a zespół gości świetnie to wykorzystywał. Dzięki akcji Johnsona zdobył ośmiopunktową przewagę. W ostatniej części meczu po trafieniach Waltona gdynianie doprowadzili do remisu, ale później ważne akcje kończyli Williams i Patoka. Dzięki temu Jezioro ponownie zbudowało przewagę i nie pozwoliło się już dogonić. To pierwsze zwycięstwo tarnobrzeżan w tym sezonie.

Najlepszym strzelcem Jeziora był Craig Williams z 27 punktami. 25 punktów i siedem asyst dołożył Josh Miller. W ekipie Asseco wyróżniał się Lazar Radosavljević z 16 punktami.

 

Wikana Start Lublin – Polpharma Starogard Gdański 81:97

Początek meczu był bardzo wyrównany. W zespole gospodarzy szybko osiem punktów zdobył Tomasz Wojdyła, ale w końcówce pierwszej kwarty to Polpharma zaczęła zdobywać przewagę. Dzięki rzutom wolnym Bartosza Bochno i Grzegorza Kukiełki starogardzianie wygrywali nawet 26:18. Wikana Start w drugiej części spotkania szybko zbliżył się do rywali na dwa punkty po akcji Bryona Allena. Od tego momentu goście zanotowali serię 10:0 i ponownie odskoczyli lublinianom. Po późniejszej akcji 2+1 Evana Ravenela Polpharma wygrywała nawet 48:30. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się zwycięstwem zespołu trenera Tomasza Jankowskiego 57:42.

W trzeciej kwarcie niewiele się zmieniło. To Polpharma ciągle była stroną przeważającą, chociaż Wikana Start w pewnym momencie zbliżyła się na 11 punktów. Starogardzianie ciągle kontrolowali jednak sytuację na parkiecie i nie pozwalali na nic więcej. Tak samo wyglądała ostatnia część spotkania. Goście cały czas grali świetnie w ofensywie i mogli liczyć na Evana Ravenela. Ostatecznie Polpharma wygrała aż 97:81.

Najlepszym strzelcem gości był Evan Ravenel z 21 punktami i sześcioma zbiórkami. 18 punktów dołożył Bartosz Bochno. W ekipie z Lublina wyróżniał się Bryon Allen z 30 punktami.