5. kolejka: Świetna czwarta kwarta mistrzów
fot. Sebastian Rzepiel

,

Lista aktualności

5. kolejka: Świetna czwarta kwarta mistrzów

Zespół ze Zgorzelca nadal niepokonany w TBL! PGE Turów zwyciężył z Rosą Radom 78:59. AZS Koszalin pokonuje Energę Czarnych Słupsk 76:68 w jednym z najciekawszych spotkań tej kolejki Tauron Basket Ligi. W innym spotkaniu Asseco Gdynia wygrało ze Stelmetem Zielona Góra 72:68.

,

PGE Turów Zgorzelec – Rosa Radom 78:59

Gospodarze rozpoczęli to spotkanie trochę lepiej od rywali. Po rzucie wolnym Michała Chylińskiego PGE Turów prowadził 11:7. Od tego momentu radomianie zanotowali efektowną serię 11:2 i po pierwszej kwarcie to goście niespodziewanie wygrywali 18:13. W drugiej części meczu zgorzelczanie bardzo szybko rozpoczęli odrabianie strat. W połowie kwarty po rzucie Chylińskiego był remis po 24. Później dobrze radził sobie jednak John Turek i po jego akcjach Rosa ponownie zdobyła sześciopunktową przewagę. Nie trwało to długo, ponieważ gracze trenera Miodraga Rajkovicia przejęli inicjatywę. Ostatecznie po pierwszej połowie było 39:38 dla gospodarzy.

W trzeciej kwarcie dzięki trafieniu Łukasza Majewskiego Rosa prowadziła nawet 46:39. PGE Turów nie pozwolił już jednak rywalom na więcej. Bardzo dobrze radził sobie przede wszystkim Tony Taylor – to po jego akcji zgorzelczanie ponownie zdobyli przewagę. Przed ostatnią częścią meczu mistrzowie wygrywali tylko dwoma punktami. Ostatnia kwarta należała do zespołu trenera Rajkovicia – rozpoczął ją od serii 14:0 i po rzutach wolnych Vlada Moldoveanu wygrywał już 69:53. Do końca spotkania radomianie nie potrafili już zagrozić gospodarzom. Mistrzowie Polski nadal są niepokonani w Tauron Basket Lidze

Najlepszym strzelcem zgorzelczan był Tony Taylor z 20 punktami. Trzy punkty mniej dołożył Michał Chyliński. W Rosie wyróżniał się John Turek z 13 punktami i pięcioma zbiórkami.

 

AZS Koszalin - Energa Czarni Słupsk 76:68

Spotkanie do połowy pierwszej kwarty było bardzo wyrównane, a żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć większego prowadzenia. To jednak zmieniło się po trafieniach Williama Franklina i Bojana Trajkovskiego – wtedy Energa Czarni wygrywali 19:12. Do końca tej części gry AZS zanotował serię 10:2 i dzięki temu wrócił na prowadzenie po rzucie wolnym Artura Mielczarka. Sytuacja zmieniła się w kolejnej kwarcie. Dwie akcje z rzędu wykończone przez Callistusa Eziukwu pozwoliły słupszczanom zdobyć czteropunktową przewagę. Później nie do zatrzymania był Karol Gruszecki. W ostatnich dwóch minutach pierwszej połowy rzucił siedem punktów, a jego drużyna prowadziła 43:33.

W trzeciej kwarcie koszalinianie odrabiali straty. Po trafieniach Dante Swansona i Szymona Szewczyka AZS przegrywał tylko jednym punktem. Gospodarze jeszcze w tej części meczu potrafili wyjść na prowadzenie dzięki rzutom wolnym Gorana Vrbanca. Dużem sukcesem defensywy zespołu trenera Igora Milicicia było zatrzymanie Energi Czarnych na 11 zdobytych punktach w tej kwarcie. Słupszczanie nie dawali jednak za wygraną. W ostatniej części meczu potrafili jeszcze wyjść na prowadzenie po rzucie wolnym Eziukwu. Później ważne akcje kończył Qyntel Woods, a zespół trenera Dejana Mijatovicia nie nawiązał już walki z rywalami.

Zwycięstwa AZS nie byłoby bez świetnej postawy Gorana Vrbanca i Szymona Szewczyka, którzy rzucili odpowiednio 17 i 15 punktów. W zespole ze Słupska wyróżniał się Jarosław Mokros z 15 punktami.

 

Asseco Gdynia – Stelmet Zielona Góra 72:68

Dwie akcje Daniela Johnsona dały Stelmetowi prowadzenie 5:0 na początku meczu. Jednak od stanu 2:9 gospodarze zaliczyli imponującą serię 11:0, a świetnie radził sobie przede wszystkim Ovidijus Galdikas. Później Asseco wygrywało nawet 19:11, ale skutecznością popisywał się Steve Burtt i ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 22:17 dla gdynian. W drugiej części meczu zawodnicy trenera Davida Dedka starali się kontrolować sytuację na parkiecie. Starał się to jednak zmieniać Quinton Hosley, ale to Asseco po pierwszej prowadziło 36:32.

W trzeciej kwarcie Stelmet bardzo długo nie mógł dogonić rywali. Po jednej z trójek Filipa Matczaka gospodarze wygrywali nawet 11 punktami. Momentami jednak nie do zatrzymania był Burtt – dzięki jego indywidualnym akcjom goście zbliżyli się na cztery punkty. W ostatniej części meczu głównie dzięki Łukaszowi Koszarkowi zielonogórzanom udało się wyjść na jednopunktowe prowadzenie. To oznaczało zaciętą końcówkę. Stelmet był jednak nieskuteczny, a Asseco wykorzystywało swoje szanse na linii rzutów wolnych, a dodatkowo ważne trafienie zanotował Lazar Radosavljević. Ostatecznie gospodarze wygrali 72:68.

Najlepszym strzelcem Asseco był Filip Matczak, który rzucił 20 punktów. A.J. Walton dołożył do tego 16 punktów, siedem zbiórek i 11 asyst. Steve Burtt zdobył dla Stelmetu 20 punktów.

 

MKS Dąbrowa Górnicza – Polfarmex Kutno 88:99

Pierwsze minuty spotkania były bardzo wyrównane, ale później goście zaczęli zdobywać przewagę – po trafieniu Michala Batki było 15:9 dla Polfarmexu. MKS później potrafił doprowadzić do remisu dzięki akcjom swojego lidera – Mylesa McKaya. Ostatecznie dzięki rzucie Kevina Johnsona to kutnianie wygrali inaugurującą kwartę 27:24. W drugiej części meczu przewaga zespołu trenera Jarosława Krysiewicza po trafieniu Kwamaina Mitchella wzrosła nawet do 10 punktów. Goście grali bardzo ofensywnie i po pierwszej połowie prowadzili 55:44.

W trzeciej kwarcie MKS wziął się za odrabianie strat. Po rzutach Peppera, McKaya i Piechowicza gospodarze zbliżyli się na trzy punkty, ale nie potrafili doprowadzić do remisu. Trudny do zatrzymania był przede wszystkim Mitchell. Dzięki jego rzutom wolnym goście znowu odskoczyli na 10 punktów. W ostatniej części gry Polfarmex kontrolował sytuację na parkiecie, a dąbrowianie nie zagrozili już rywalom. Ostatecznie kutnianie wygrali 99:88.

Najlepszym zawodnikiem Polfarmexu był Kwamain Mitchell z 28 punktami i 11 asystami. Bartłomiej Wołoszyn dodał do tego 20 punktów. Myles McKay i Dalton Pepper rzucili po 26 punktów dla MKS.

 

King Wilki Morskie Szczecin – Trefl Sopot 96:93

Początek spotkania był niezwykle wyrównany, ale w połowie kwarty trafienie Trevora Releforda dało pięć punktów przewagi gospodarzom. Później utrzymywali oni swoje prowadzenie, a po rzucie Darrella Harrisa było już 24:16 dla King Wilków Morskich. W drugiej kwarcie Trefl zanotował serię 8:0 i po dwóch akcjach Marcina Stefańskiego wygrywał jednym punktem. Od tego momentu wynik znowu był bliski remisu, ale ostatecznie to szczecinie prowadzili po pierwszej połowie 41:39.

W trzeciej kwarcie ważne punkty rzucał Paweł Kikowski – dzięki niemu przewaga gospodarzy wzrosła do ośmiu punktów. Sopocianie walczyli jednak o zwycięstwo. Dlatego po akcjach Sarunasa Vasiliauskasa i Pawła Leończyka doprowadzili do remisu. Ostatecznie ta część meczu zakończyła się wynikiem po 64. W czwartej kwarcie bardzo długo żadna z ekip nie potrafiła zbudować przewagi. W pewnym momencie King Wilki Morskie zanotowały serię sześciu punktów z rzędu, co pozwoliło im na kontrolowanie przebiegu końcówki meczu. W kluczowych momentach punkty zdobywali Releford oraz Kikowski i szczecinianie wygrali ostatecznie 96:93.

Najlepszym zawodnikiem spotkania był Trevor Releford, który zdobył aż 33 punkty i sześć asyst. Darrell Harris dołożył do tego 20 punktów i 12 zbiórek. W zespole Trefla wyróżniał się Eimantas Bendzius z 21 punktami.
 

 

Polpharma Starogard Gdański – Anwil Włocławek 65:88

Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Dzięki akcji 2+1 Evana Ravenela Polpharma prowadziła 6:2. Trafienie tego samego zawodnika dało później sześć punktów przewagi starogardzianom. W samej końcówce tej części meczu Anwil potrafił jednak zbliżyć się na jeden punkt po dwóch trójkach Grzegorza Surmacza. W drugiej kwarcie włocławianie wyszli nawet na prowadzenie 28:26 dzięki trafieniu Seida Hajricia. Zespół trenera Tomasza Jankowskiego nie oddał jednak inicjatywy na długo. Rzuty Bartosza Bochno i Tony’ego Meiera dały tej ekipie nawet siedem punktów przewagi.

W trzeciej kwarcie losy meczu zupełnie się odwróciły. Anwil zaczął grać dużo bardziej skutecznie, natomiast Polpharma miała ogromne problemy w ataku. Nie do zatrzymania był Grzegorz Surmacz - po jego rzutach wolnych włocławianie prowadzili 56:45. Świetnie radzili sobie także Andrea Crosariol i Mikołaj Witliński. Dzięki trafieniu tego ostatniego zespół trenera Predraga Krunicia wygrywał aż 68:50. W ostatniej części meczu gospodarze nie potrafili dogonić swoich rywali. Goście nie tylko utrzymali wysokie prowadzenie, ale także powiększyli je ostatecznie aż do 23 punktów.

Najlepszym strzelcem Anwilu był Grzegorz Surmacz, który zanotował 23 punkty i osiem zbiórek. Andrea Crosariol dołożył do tego 13 punktów i cztery zbiórki. W ekipie Polpharmy wyróżniał się Evan Ravenel z 17 punktami i 13 zbiórkami.

 

Wikana Start Lublin – Polski Cukier Toruń 75:62

Spotkanie dużo lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po niespełna trzech minutach prowadzili 5:0 po dobitce Tomasza Wojdyły. Goście dość szybko potrafili zdobyć przewagę, głównie dzięki trafieniom LaMarshalla Corbetta i Jarosława Zyskowskiego. Pod koniec tej części meczu uaktywnił się Robert Lewandowski i to głównie dzięki niemu Wikana Start prowadziła pięcioma punktami. W drugiej kwarcie po rzucie Dereka Billinga lublinianie wygrywali nawet 26:18 i bardzo długo kontrolowali sytuację na parkiecie. W końcówce pierwszej połowy ważną rolę odgrywali jednak Sean Denison oraz Mateusz Jarmakowicz. Dzięki trafieniu tego drugiego Polski Cukier przegrywał już tylko trzema punktami.

Denison był także bohaterem pierwszych minut trzeciej kwarty, bo po jego akcji torunianie wrócili na prowadzenie. Później lepiej radzili sobie jednak gospodarze. Dzięki rzutom Lewandowskiego oraz Allena wygrywali nawet 57:47. Od tego momentu wiele się nie zmieniło. Zespół trenera Pawła Turkiewicza nie pozwolił już gościom zmniejszyć strat. W pewnym momencie czwartej kwarty po rzucie Jarosława Trojana Wikana Start wygrywała nawet 72:54.

Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Bryon Allen, który zdobył 31 punktów i pięć asyst. Bartosz Diduszko dołożył do tego 15 punktów. W zespole gości wyróżniał się Sean Denison z 20 punktami i sześcioma zbiórkami.

 

Śląsk Wrocław – Jezioro Tarnobrzeg 97:73

Początek spotkania była dość wyrównany. Jednak od stanu 9:6 gospodarze zaliczyli serię 12:0 i dzięki temu kontrolowali już sytuację na parkiecie. W końcówce tej części meczu po dwóch trójkach z rzędu Rodericka Trice’a Śląsk prowadził nawet 31:13. W drugiej kwarcie wrocławianom udało się nawet zwiększyć przewagę do 21 punktów dzięki trafieniu Denisa Ikovleva. W zespole z Tarnobrzega nieźle radzili sobie Dominique Johnson i Kacper Młynarski, ale to było za mało na zespół trenera Emila Rajkovicia.

W drugiej połowie Jezioro nie potrafiło wrócić do gry i zagrozić Śląskowi. Drużyna z Wrocławia dominowała w tym meczu. Co prawda ostatnią część spotkania wygrali goście, ale nie miało to już żadnego wpływu na końcowy rezultat. Ostatecznie wrocławianie wygrali aż 97:73, co oznacza, że są niepokonani w tym sezonie Tauron Basket Ligi.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Aleksandar Mladenović z 17 punktami. Po 13 punktów dodali Robert Skibniewski i Jakub Dłoniak. W zespole z Tarnobrzega po 15 punktów rzucili Kacper Młynarski oraz Craig Williams.