Mikołaje z Zielonej Góry
fot. Stelmet Zielona Góra

,

Lista aktualności

Mikołaje z Zielonej Góry

Kto nie widział, niech żałuje! Łukasz Koszarek, Przemysław Zamojski i Christian Eyenga przebrali się za Świętych Mikołajów i w hotelu Amadeus rozdawali prezenty najmłodszym ze Stowarzyszenia "Mikołaj Dzieciom". Był to finał akcji zbiórki słodyczy i zabawek, która miała miejsce w weekend na przełomie listopada i grudnia w pięciu zielonogórskich sklepach Intermarche.

,

W sumie, dzięki hojności klientów sklepów Intermarche i samych koszykarzy, którzy wypełnili swoje koszyki po brzegi, udało się zrobić aż 125 paczek dla najbardziej potrzebujących dzieci. W hotelu Amadeus "koszykarscy" Mikołaje rozdali około połowę z nich dzieciom ze Stowarzyszenia "Mikołaj Dzieciom", a pozostała reszta trafi do placówek objętych akcją.

"Mikołaju", "Mikołaju", Mikołaju" - około 70 dzieci z całych sił starało się wywołać słynnego Świętego, który większości świata w grudniu roznosi prezenty. Nie trzeba było czekać i po chwili w głównej hali pojawili się Koszarek, Zamojski i Eyenga. Oczywiście każdy w czerwonym przebraniu, w czapce i z biało brodą. Dzieciaki oszalały, a Mikołaje po kolei wyczytywali każde nazwisko i wręczali wielką paczkę.

Gdy już wszystkie prezenty trafiły do dzieci, nastąpił czas podziękowań. Najmłodsi odśpiewali piosenkę na część koszykarzy, swojej prezes Margarety Niewiedział i przyjaciela stowarzyszenia Przemysława Karwowskiego, który pomógł w zorganizowaniu akcji z klubem. Na spotkaniu pojawiła się nawet Martynka z mamą, na której konto (oraz małej Ani) popłynęły pieniądze uzbierane z biletów na prezentacji Stelmetu, a które rozdysponowało stowarzyszenie Nerka. Podziękowała piękną tablicą z rysunkami związanymi z klubem, który otrzymał również dyplomy od Stowarzyszenia "Mikołaj Dzieciom".

Potem były pytania, autografy i zdjęcia. Żadne dziecko nie odeszło ze smutną miną i na każdej buzi zagościł uśmiech. "A ile macie lat?", "A ten Mikołaj to z Afryki przyjechał?", "A gdzie elfy?" - pytań było mnóstwo, a każdy Mikołaj odpowiadał na nawet najtrudniejsze pytanie. "Zamoj" przyznał się, że ma 27 lat, a kapitan Stelmetu, że... jak każdy Mikołaj chyba ze 150. "Afrykański" Mikołaj przyznał, że musiał odbyć bardzo długą podróż, aby dotrzeć do Zielonej Góry, ale w końcu się udało, a według "Koszara" elfy musiały pójść spać, bo całą noc pakowały prezenty.

W sumie padło kilkadziesiąt pytań najróżniejszej maści, po których nastąpiło polowanie na autografy i czas na zdjęcia z Mikołajami. Koszykarze rozdali kilkadziesiąt autografów i zrobili sobie z fanami grubo ponad sto zdjęć. Żadne dziecko nie odeszło ze smutną miną, a Eyenga był zachwycony.

- Pierwszy raz robię za Mikołaja i jestem naprawdę mega zaskoczony jakie to fajne - mówił zawodnik Stelmetu. - Fajnie było widzieć uśmiechy na twarzach tych dzieci. Sam się dobrze bawiłem i cieszę się, że mogłem pomóc.