5. kolejka: Mistrzowie wygrywają w Radomiu
fot. Sebastian Rzepiel

,

Lista aktualności

5. kolejka: Mistrzowie wygrywają w Radomiu

W jedynym poniedziałkowym spotkaniu kolejki Stelmet pokonał Rosę 87:57. AZS wygrał w niedzielę pierwszy mecz w tym sezonie Tauron Basket Ligi. Koszalinianie z nowym trenerem Gasperem Okornem na ławce pokonali Anwil 70:66.

 

Zobacz też: Gdzie oglądać mecze 5. kolejki TBL?

 

Rosa Radom – Stelmet Zielona Góra 57:87

W spotkanie świetnie wszedł przede wszystkim Aaron Cel. Dzięki jego siedmiu punktom Stelmet zaczął od prowadzenia 9:4. Później zielonogórzanie radzili sobie w ataku jeszcze lepiej. W końcówce pierwszej kwarty zaliczyli serię 9:0 i po trafieniu Adama Hrycaniuka wygrywali nawet 28:9. Stelmet przez większą część drugiej kwarty utrzymywał takie prowadzenie, ale w ostatnich minutach pierwszej połowy dzięki skutecznym akcjom Kirka Archibeque’a i Kamila Łączyńskiego zmniejszył straty do 14 punktów. W trzeciej części meczu zawodnicy trenera Wojciecha Kamińskiego kontynuowali skuteczną grę i po kolejnych trafieniach Kima Adamsa i Kirka Archibeque’a przegrywali zaledwie sześcioma punktami. Od tego momentu ponownie lepsi byli zielonogórzanie. Trójka Kamila Chanasa na koniec tej części meczu dawała Stelmetowi 18 punktów przewagi. Ostatnia kwarta niczego nie zmieniła. Radomianie nie potrafili zagrozić już gościom, a swoją szansę wykorzystywał Chanas, który co chwilę zdobywał kolejne punkty. Ostatecznie gracze trenera Mihailo Uvalina wygrali 87:57.

Najlepszym strzelcami Stelmetu byli Kamil Chanas i Craig Brackins, którzy rzucili po 14 punktów. Przemysław Zamojski i Aaron Cel dołożyli po 10 punktów. W ekipie gości wyróżniał się Kirk Archibeque, zdobywca 16 punktów.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

AZS Koszalin – Anwil Włocławek 70:66

AZS po rzucie LaceDariusa Dunna prowadził 7:4 w pierwszych minutach spotkania, ale właśnie wtedy Danilo Mijatović zrobił to, co potrafi najlepiej – trafił dwie trójki i to Anwil bardzo szybko miał już pięć punktów przewagi. Największym zagrożeniem dla koszalinian był jednak Keith Clanton. Amerykanin nie tylko zdobywał punkty, ale także umiejętnie dzielił się piłką, widząc lepiej ustawionych kolegów z drużyny. Po kolejnej akcji podkoszowego w drugiej kwarcie włocławianie wygrywali już 24:13. Przewagę gości starali się zmniejszać przede wszystkim Sek Henry oraz Zbigniew Białek. Po jednym z rzutów amerykańskiego rozgrywającego AZS tracił zaledwie pięć punktów. Wtedy o przerwę poprosił trener Milija Bogicević, a jego drużyna ponownie zaczęła powiększać prowadzenie. Po trójce Deividasa Dulkysa Anwil wygrał pierwszą połowę 42:31. Clanton miał już na swoim koncie aż 19 punktów i osiem zbiórek. W trakcie spotkania kontuzji doznał Dusan Katnić i zespół trenera Bogicevicia musiał radzić sobie bez rozgrywającego. To starali się wykorzystać gospodarze. Już w trzeciej kwarcie udało im się zbliżyć na zaledwie jeden punkt po trafieniu Raymonda Sykesa, ale Anwil wtedy obronił jeszcze swoje prowadzenie. Po kontrze wykończonej przez Michała Sokołowskiego w czwartek kwarcie włocławianie wygrywali 55:47, ale właśnie wtedy dziewięć punktów z rzędu zdobył AZS i wyszedł na prowadzenie. Jeszcze na półtorej minuty przed końcem meczu goście wygrywali czterema punktami, ale koszalinianie znowu doprowadzili do remisu. Kluczową trójkę trafił Dunn – od tego momentu włocławianie nie potrafili już zmienić losu tego spotkania. To pierwsze zwycięstwo AZS w tym sezonie Tauron Basket Ligi.

Najlepszym strzelcem AZS był Sek Henry, który zdobył 21 punktów i pięć asyst. 20 punktów i pięć zbiórek dodał Raymond Sykes. Keith Clanton zakończył mecz z 21 punktami i 13 zbiórkami na koncie.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Trefl Sopot – Stabill Jezioro Tarnobrzeg 87:59

Pierwsza kwarta spotkania w Ergo Arenie była bardzo wyrównana i żadna z ekip nie potrafiła wypracować sobie bezpiecznej przewagi. Po trójce Adama Waczyńskiego lepiej tę część meczu kończył Trefl - wygrywał 15:11. Jeszcze na początku drugiej kwarty po trafieniu 2+1 Andrew Fitzgeralda ekipa Stabill Jeziora przegrywała tylko jednym punktem, ale później swoją przewagę zaczął budować zespół trenera Dariusa Maskoliunasa. Duży udział miał w tym przede wszystkim Paweł Leończyk. Po późniejszym trafieniu Milana Majstorovicia gospodarze wygrywali 40:28. Skuteczna akcja Yemi Gadri-Nicholsona na początku drugiej połowy dawała Treflowi 16 punktów przewagi. Tarnobrzeżanie potrafili zbliżyć się do rywali na zaledwie sześć punktów dzięki dwóm trójkom Marcina Nowakowskiego. Później jednak ponownie trafiali Leończyk oraz Waczyński i sopocianie kontrolowali sytuację na parkiecie. W ostatniej kwarcie nic się już nie zmieniło, a Trefl znowu prowadził ponad 20 punktami. Sopocianie w całym meczu trafiali ponad 60 proc. rzutów za dwa punkty, wygrali rywalizację o zbiórki (40:30) i zdobyli więcej punktów drugiej szansy.

Najlepszym zawodnikiem Trefla był Paweł Leończyk, który zdobył 18 punktów i 10 zbiórek. 12 punktów, dziewięć zbiórek i trzy asysty dołożył Yemi Gadri-Nicholson. W ekipie Stabill Jeziora najskuteczniejszy był Andrew Fitzgerald – rzucił 17 punktów.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

Asseco Gdynia – Kotwica Kołobrzeg 81:87

Trójki Grzegorza Arabasa i Łukasza Wichniarza pozwalały Kotwicy rozpocząć to spotkanie od prowadzenia 8:2. Straty odrabiał przede wszystkim A.J. Walton, a po trafieniu Łukasza Seweryna gdynianie potrzebowali tylko punktu do wyrównania. Później skuteczniej grali jednak Arabas oraz Karron Johnson i kołobrzeżanom udawało się wygrywać siedmioma punktami. W drugiej kwarcie zawodnicy trenera Dariusza Szczubiała nadal byli stroną dominującą. Po rzutach Jessiego Sappa i Terrella Parksa Kotwica miała przewagę 17 punktów. Kołobrzeżanie prowadzili maksymalnie nawet 49:25. W drugiej połowie gdynianie zaczęli odrabiać straty. Szczególnie blisko byli na początku ostatniej części meczu, kiedy to po trafieniach Maksima Kovacevicia i A.J. Waltona przegrywali tylko ośmioma punktami. Kotwica opanowała sytuację, ale Asseco ciągle było blisko. Na minutę przed końcem po rzutach wolnych Kovacevicia gdynianie przegrywali tylko pięcioma punktami. Kołobrzeżanie zachowali jednak spokój i ostatecznie wygrali całe spotkanie 87:81. Goście rzucili w tym meczu 11 trójek oraz zdobyli o osiem punktów więcej z linii rzutów wolnych.

Najlepszym strzelcem Kotwicy był Karron Johnson, który rzucił 20 punktów. Po 16 punktów dołożyli Jordan Callahan i Jessie Sapp. W ekipie gospodarzy wyróżniał się A.J. Walton, kończący mecz z 18 punktami i dziewięcioma asystami na koncie. 17 punktów i 13 zbiórek zdobył Piotr Szczotka.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

PGE Turów Zgorzelec – Polpharma Starogard Gdański 86:64

Gospodarze świetnie rozpoczęli spotkanie – po trójce Łukasza Wiśniewskiego wygrywali 9:3. Polpharma miała spore problemy w obronie. Kiedy na parkiecie pojawił się Damian Kulig PGE Turów zaczął szybko powiększać przewagę. Podkoszowy był często faulowany – po jego czterech rzutach wolnych zgorzelczanie wygrywali dziesięcioma punktami. Zespół trenera Miodraga Rajkovicia tylko w pierwszej kwarcie rzucił 30 punktów. W ekipie gości punkty starał się zdobywać Cezary Trybański, ale starogardzianom brakowało strzelców. PGE Turów świetnie potrafił to wykorzystać. Dzięki rzutom wolnym Nemanji Jaramaza i trójce J.P. Prince’a zgorzelczanie prowadzili już 52:23. Polpharma potrafiła zmniejszyć straty do 20 punktów (55:35 po trafieniach Michaela Hicksa), ale to było już wszystko, na co było stać ten zespół w tym meczu. Do końca spotkania drużyna ze Zgorzelca utrzymywała bezpieczną przewagę. Gospodarze w całym meczu rzucili aż 11 trójek, wygrali rywalizację o zbiórki i zaliczyli 22 asysty.

Najlepszym zawodnikiem PGE Turowa był Łukasz Wiśniewski, który rzucił 18 punktów i dziewięć asyst. 13 punktów, siedem zbiórek i pięć asyst dołożył J.P. Prince. W ekipie Polpharmy najwięcej punktów zdobył Ovidijus Varanauskas – 13.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

Śląsk Wrocław – Energa Czarni Słupsk 67:65

To od samego początku był mecz walki. Dużo lepiej w spotkanie weszli gospodarze, którzy po niespełna trzech minutach prowadzili 5:0 po trafieniu Dominique’a Johnsona. To właśnie Śląsk w inaugurującej kwarcie był stroną przeważającą, a Energa Czarni mieli problemy w ataku. Po trójce Nikoli Malesevicia wrocławianie wygrywali nawet 16:9. Słupszczanie rozpoczęli drugą kwartę od sześciu punktów z rzędu i po trafieniu z dystansu Michała Jankowskiego przegrywali zaledwie punktem. Później jednak inicjatywę ponownie przejęli gospodarze. Trójka Danny’ego Gibsona dała Śląskowi dziewięć punktów przewagi. W trzeciej kwarcie trafienia Michała Nowakowskiego oraz Rodericka Trice’a oznaczały, że Energa Czarni znowu tracili tylko punkt do rywali. Zawodnicy trenera Milivoje Lazicia nie dali się jednak wyprzedzić. Dopiero dwie akcje z rzędu Jordana Hullsa w ostatniej części meczu dawały remis po 52. Później kontra Jankowskiego dała jednopunktowe prowadzenie słupszczanom. Końcówka była bardzo wyrównana i do ostatnich sekund zwycięzca nie był pewny. Kluczową trójkę trafił Paweł Kikowski. Wrocławianie prowadzili wtedy 66:65, a gracze trenera Andreja Urlepa nie potrafili już do końca meczu zdobyć punktu. To pierwsza porażka Energi Czarnych w tym sezonie.

Najlepszym zawodnikiem Ślaska był Danny Gibson, który zdobył 17 punktów i sześć asyst. Po 10 punktów dołożyli Robert Skibniewski i Paweł Kikowski. W ekipie Energi Czarnych wyróżniał się Keith Wright, który zakończył mecz z 13 punktami i sześcioma zbiórkami.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu