Wojciech Kłos: Skład Stelmetu w porównaniu do zeszłego sezonu znacznie się zmienił. Najważniejsze jest chyba odejście Waltera Hodge’a, który był liderem zespołu w trzech ostatnich latach. Czy Pana zdaniem jego brak zmieni styl gry drużyny?
Kamil Chanas: Na pewno. Wszyscy pamiętają, że Walter był takim zawodnikiem, który potrafił wygrywać mecze. Już go nie ma i trzeba się dostosować do nowej sytuacji. Są nowi ludzie, którzy też potrafią grać i wygrywać. Myślę, że jest tu sporo zawodników, którzy mogą go jakoś zastąpić. Każdy jest inny i tego nie da się ukryć.
Czy Pana zdaniem udało się już zbudować chemię w drużynie? Czy potrzeba na to jeszcze więcej czasu?
- Mimo że zespół jest nowy i dość krótko jesteśmy ze sobą, to atmosfera jest naprawdę bardzo fajna. Wszyscy Polacy znają się z kadry, czy innych zgrupowań. Obcokrajowcy się docierają, chcą być z nami i to też jest fajne.
Już w środę Stelmet gra spotkanie o Tauron Superpuchar Polski z Treflem. W zeszłym sezonie sopocianie pokonali w podobnym meczu ówczesnego mistrza Polski, czyli Asseco Prokom Gdynia. Czy nie obawiacie się podobnego scenariusza?
- Nie chcemy powtarzać żadnego scenariusza, chcemy napisać swój i wygrać to spotkanie, tym bardziej że gramy u siebie. Dla nas każdy mecz jest bardzo ważny.
Adam Waczyński, Paweł Leończyk, Lance Jeter, a może inny zawodnik? Który z tych graczy może być liderem Trefla w najbliższym sezonie, kogo najtrudniej będzie powstrzymać?
- Na pewno Polacy będą ciągnąć ten zespół. Będziemy się spodziewać ciężkiego meczu, ale chcemy wykonać swoją pracę. Gramy u siebie i jesteśmy pozytywnie nastawieni.