Niedbalski: Drużyna o wielkim charakterze
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Niedbalski: Drużyna o wielkim charakterze

- Mieliśmy naprawdę trudną przeprawę - wyjazdowy mecz z Anwilem, później z PGE Turowem z nowym zawodnikiem i na koniec zespół gospodarzy, grający coraz lepszą koszykówkę. Po meczu we Włocławku wszyscy zaczęliśmy mocno w siebie wierzyć - mówi po zwycięstwie w IMBC Mariusz Niedbalski, trener Trefla Sopot.

,

Wojciech Kłos: Czy przyjeżdżając do Koszalina wierzył Pan, że uda się Treflowi wygrać turniej Intermarché Basket Cup po raz drugi z rzędu?

Mariusz Niedbalski: Po dobrym meczu we Włocławku - tak. Mieliśmy naprawdę trudną przeprawę - wyjazdowy mecz z Anwilem, później z PGE Turowem z nowym zawodnikiem i na koniec zespół gospodarzy, grający coraz lepszą koszykówkę. Po meczu we Włocławku wszyscy zaczęliśmy mocno w siebie wierzyć.

Można pochwalić Pana zespół za drugą połowę spotkania, ale za pierwszą już nie. Dlaczego tak słabo rozpoczęliście ten mecz?

- Myślę, że AZS był bardziej agresywny. Poza tym na siłę próbowaliśmy wykorzystać naszą przewagę na pozycji numer cztery. To przyniosło kilka niepotrzebnych strat. Byliśmy też otwarci na rzutach trzypunktowych - gdyby dwa rzuty więcej nam wpadły, to zupełnie inaczej spoglądalibyśmy na tę pierwszą połowę. Powoli, mozolnie wracaliśmy do gry. Włączyliśmy bardzo dobrą penetrację, grę jeden na jeden, stąd 32 rzuty wolne na koniec meczu - to bardzo dobry wynik, świadczący o dużej aktywności zespołu. Zaczęliśmy dominować. Wygraliśmy także zbiórkę - z tego faktu jestem zadowolony.

Pana zespół miał przewagę zawodników pod koszami, ale kiedy Sime Spralja zaczął mieć problemy z faulami tak naprawdę jej nie było. Został tylko Kurt Looby, który sam nie wykreuje sobie pozycji do rzutu.

- Sime starał się bardzo, ale to nie był jego mecz. Niepotrzebne faule, szczególnie ten przy akcji 2+1 na Pawle Leończyku, kiedy pchnął go z tyłu. Kiedy pewne rzeczy chce się robić na siłę, to czasami nie wychodzi. Tak to wyglądało. Na szczęście kilka akcji wybroniliśmy. Myślę, że agresywna defensywa na graczach obwodowych była kluczowa. Szkoda trochę ostatniej minuty, kiedy gospodarze rzucili dwie trójki. Mecz, jeśli chodzi o aspekty czysto koszykarskie, nie był dobrym widowiskiem, natomiast było to spotkanie walki. Gospodarze bardzo nam się postawili. Myślę, że publiczności mogło się to podobać.

Trefl nie gra już w EuroPucharze, zwycięsko zakończył rywalizację w Intermarché Basket Cup. Teraz można skupić się na Tauron Basket Lidze.

- Liga jest w tym roku bardzo wyrównana. Przegraliśmy kilka razy naprawdę pechowo, w końcówkach. Dlatego ogromnie cieszę się, że wygraliśmy z Anwilem, PGE Turowem i AZS. Dotychczas z tymi zespołami topowymi przegrywaliśmy jednym, dwoma punktami. Tak było w Zgorzelcu po rzucie Piotra Stelmacha, czy ze Stelmetem po dogrywce. Tutaj pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie wygrywać z drużynami, które bardzo mocno się wzmacniają w ostatnim czasie. My straciliśmy Przemysława Zamojskiego, oni zyskali kilku graczy. To pokazuje, że jesteśmy drużyną o wielkim charakterze. Myślę, że stać na wiele w tym sezonie. Jesteśmy w stanie wygrywać i znaleźć się w finale.