Asseco Prokom - Trefl (5): Goście zdobyli Gdynię
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Asseco Prokom - Trefl (5): Goście zdobyli Gdynię

Trefl Sopot pokonał Asseco Prokom Gdynia w piątym meczu finałów Tauron Basket Ligi 76:71. Bohaterem sopocian był Marcin Stefański, który nie tylko mocno bronił, ale i zdobył 15 punktów oraz 7 zbiórek.

,

Finały w tym sezonie bez wątpienia obfitują w niespodzianki. Najpierw zaskakująco łatwe dwa zwycięstwa Asseco Prokomu, później w trzecim meczu nieoczekiwana zamian ról i piękny występ Trefla i w końcu czwarte starcie, w którym ostatecznie lepsi okazali się mistrzowie Polski. To oni właśnie w sobotni wieczór stanęli przed szansą na zdobycie kolejnego złotego medalu, jednak świetnie grający sopocianie, jako pierwsza drużyna w tym sezonie Tauron Basket Ligi, pokonali mistrzów Polski na ich parkiecie.

Waga piątego spotkania widoczna była w grze obu drużyn już od pierwszych akcji. Zarówno Asseco Prokom, jak i Trefl mocno broniły, a trener Karlis Muiznieks do pierwszej piątki desygnował dodatkowo Marcina Stefańskiego (15 punktów, 7 zbiórek). Właśnie sopocki skrzydłowy, znany bardziej z mocnej defensywy niż umiejętności strzeleckich, nieoczekiwanie zdobył pierwsze trzy punkty dla swojego zespołu. Po stronie mistrzów Polski szybkie tempo narzucił Jerel Blassingame (15 punktów), ale nie przełożyło się to na grę całej drużyny. Pierwszy na wyraźniejsze prowadzenie wyszedł Trefl, dzięki trzem celnym rzutom zza linii 675 centymetrów Adama Waczyńskiego (12 punktów) i Łukasza Koszarka (20 punktów, 9 asyst, 7 zbiórek). Po chwili w zdobywanie punktów włączył się Filip Dylewicz (10 punktów) i gdynianie pierwszą kwartę kończyli przegrywając 15:18.

Niewielką stratę Asseco Prokom odrobił już po nieco ponad minucie, kiedy pięć punktów z rzędu zdobył Michael Kuebler (5 punktów), i nie zwalniał tempa. Po kolejnych skutecznych akcjach, głównie świetnego Przemysława Frasunkiewicza (15 punktów), mistrz Polski prowadził 27:20, a o przerwę prosić musiał trener sopocian. Krótka rozmowa niewiele pomogła, a po niesportowym faulu Koszarka na Blassingame'ie gospodarze prowadzili już dziewięcioma punktami. Ponownie jednak świetny fragment gry zanotował Stefański, ambitnie walcząc pod koszem i przede wszystkim zdobywając cztery punkty z rzędu, a po trójce pierwszego rozgrywającego Trefla Asseco Prokom prowadził już tylko jednym punktem.

- Brakowało nam od samego początku twardości, którą zaprezentowaliśmy w poprzednim spotkaniu, tej determinacji. Troszeczkę to wyglądało, jakby ten medal przed meczem miał u nas być - tłumaczył po meczu trener Asseco Prokomu Andrzej Adamek.

Po kwadransie przerwy mecz wciąż był wyrównany. Kolejne punkty zdobywali Koszarek i Stefański, a w Asseco Prokomie ożywili się wcześniej mniej widoczni Donatas Motiejunas (20 punktów, 9 zbiórek) i Adam Hrycaniuk (13 punktów). Trefl walczył ambitnie, jednak kilka punktów przewagi stracił po świetnych akcjach litewskiego skrzydłowego i Frasunkiewicza. Oba zespoły walczyły o każdą piłkę i wielkie emocje udzielały się zarówno dopingującym fanom, jak i koszykarzom, a Blassingame równie żywo dyskutował z Koszarkiem i Łukaszem Wiśniewskim (6 punktów), co Stefański z Hrycaniukiem.

Czwarta kwarta rozpoczęła się od trójki Frasunkiewicza, którego śmiało można uznać za jednego z najlepszych zawodników spotkania. Trefl nie poddawał się jednak i nie tracił kontaktu z przeciwnikiem. Oba zespoły grały równo i obecność rezerwowych na parkiecie nie zmieniała oblicza meczu. Dopiero na pięć minut przed końcem, po trójce Jermaine'a Malletta (7 punktów), Trefl wyszedł na prowadzenie 64:61 i trener Andrzej Adamek poprosił o przerwę. Ostatnie minuty spotkania były prawdziwą koszykarską wojną, toczącą się punkt za punkt, z walką ze wszystkich sił. Kluczowy dla losów meczu był celny rzut trzypunktowy Koszarka na 40 sekund przed końcem meczu, na który dwoma rzutami wolnymi odpowiedział Blassingame. Po chwili faulowany Waczyński trafił oba rzuty i mistrz Polski miał tylko 16,7 sekund, żeby odrobić trzypunktową stratę do Trefla. Gdynianom się to jednak nie udało i to goście mogli się cieszyć ze zwycięstwa, pokonując mistrzów Polski ostatecznie 76:71.

- To była trudna, ale interesująca gra, ponieważ cały mecz wynik był wyrównany i miał niewielkie wahania. Oczywiście, to naprawdę finałowy mecz, ciężki dla obu drużyn. Zagraliśmy dobrze, bo byliśmy skupieni, skoncentrowani przez całe 40 minut, a wszyscy gracze pokazali najwyższe umiejętności - mówił po meczu trener Trefla, Karlis Muiznieks.