Asseco Prokom - Trefl (2): Plan gdynian wykonany
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Asseco Prokom - Trefl (2): Plan gdynian wykonany

Asseco Prokom Gdynia w drugim meczu finałów pokonał Trefl Sopot 77:65. Oba zespoły zagrały ze słabą skutecznością, lecz rekompensowały to zaangażowaniem i walką.

,

Po pierwszym finałowym starciu między Asseco Prokomem i Treflem można było mieć mieszane uczucia. Z jednej strony mistrz Polski wygrał pewnie, ale z drugiej chwilami tracił koncentrację, co w innym meczu może mieć już poważne konsekwencje. Goście z kolei nie byli w stanie niczym zaskoczyć przeciwników i z tym też wiązało się najważniejsze pytanie: czy Trefl jest w stanie zagrać tak, jak podopieczni Andrzeja Adamka się nie spodziewają?

Od pierwszych minut drużyna z Sopotu pokazała, że chce wykorzystać w tym meczu swój najważniejszy atut w starciu z Asseco Prokomem - Johna Turka (6 punktów, 11 zbiórek). Większość piłek była kierowana do tego właśnie gracza, który pod koszem mocno ścierał się z Adamem Łapetą (1 punkt). Obok tego najbardziej zauważalna była fatalna skuteczność obu zespołów, które po pięciu minutach remisowały 4:4, trafiając z gry zaledwie trzy rzuty na 22 próby. Okres walecznej, choć mało efektownej gry skończył się po przerwie na żądanie, o którą poprosił trener Adamek, kiedy najpierw trójkę trafił Michael Kuebler (9 punktów), a w następnej akcji punktami odpowiedział Łukasz Koszarek (17 punktów).

Choć Trefl wygrywał po pierwszej kwarcie 12:9, to wystarczyły niecałe dwie minuty, żeby gospodarze wyszli na prowadzenie i zmusili sopocian do popełnienia aż czterech przewinień. Szczególnie trzeba podkreślić świetną grę Przemysława Frasunkiewicza (11 punktów), który wykorzystywał przewagę siły i doświadczenia nad Adamem Waczyńskim (8 punktów). Spora liczba fauli mocno spowalniała mecz, ale w takiej grze nieźle odnajdował się Asseco Prokom. Sporo emocji przynosiły także starcia Donatasa Motiejunasa (9 punktów) z Marcinem Stefańskim i Filipem Dylewiczem (15 punktów, 9 zbiórek), które niekoniecznie przekładały się na punkty. Dopiero pod koniec tej części meczu kilka udanych akcji zaprezentował kapitan Trefla, jednak nie pozwoliło to na zmniejszenie rosnącej straty do mistrzów Polski. Po chwili kibice w hali w Gdyni mieli okazję ponownie zobaczyć festiwal strat i nieudanych rzutów, ale ostatecznie ponownie wyszło to na korzyść gdynian, którzy po trójce Fiodora Dmitriewa (10 punktów) prowadzili już 40:24.

- Chcieliśmy z początku pierwszej połowy grać twardo w obronie i to się opłaciło, ale w drugiej kwarcie przegraliśmy ten mecz. Prokom zdobył 31 punktów, a my tylko 12 - tłumaczył po meczu trener Trefla, Karlis Muiznieks.

Kwadrans przerwy niewiele zmienił w grze sopocian. Najpierw Łukasz Wiśniewski (1 punkt) podał piłkę do Adama Hrycaniuka (13 punktów, 14 zbiórek, 3 bloki), a po chwili trójkę trafił niezawodny Kuebler. Choć Trefl chwilami grał nieźle, to punkty zdobywali częściej mistrzowie Polski. Po pięciu minutach gdynianie prowadzili już różnicą 19 punktów, a zespół z Sopotu nie mógł przełamać się w ataku. Widoczny był zwłaszcza brak Wiśniewskiego, który przez trzy kwarty nie zdołał zdobyć ani jednego punktu, oraz Turka, który poza pojedynczymi akcjami w pierwszej połowie był w zasadzie niewidoczny.

W ostatniej kwarcie za zdobywanie punktów zabrał się Jermaine Mallett (12 punktów), dzięki któremu Trefl zdołał szybko odrobić część straty i zmusić trenera Adamka do poproszenia o przerwę na żądanie. Po chwili przewaga Asseco Prokomu wynosiła już tylko 13 punktów, a zdenerwowany szkoleniowiec gdynian po raz drugi w tej części meczu musiał wzywać swoich zawodników na krótką rozmowę. Ta w końcu pomogła i ostatnie minuty spotkania niepodważalnie należały do mistrzów Polski. Wprawdzie rozluźnienie gospodarzy w końcówce pozwoliło Treflowi zmniejszyć stratę, ale zwycięstwo gdynian było już wówczas niezagrożone. Asseco Prokom pokonał gości z Sopotu w drugim meczu finałów 77:65.

- Cieszymy się bardzo, że zrobiliśmy kolejny krok w kierunku mistrzostwa. Bardzo cieszy zespołowa gra w ataku, walka, zaangażowanie. Mniej cieszy ilość strat i ofensywnych zbiórek przeciwnika. Na pewno o tym będziemy rozmawiać, na pewno to będziemy oglądać i niewątpliwie musimy te elementy poprawić, jeżeli myślimy o jakimś zwycięstwie w Ergo Arenie - mówił po wygranym spotkaniu trener Asseco Prokomu, Andrzej Adamek.