Asseco Prokom - Trefl (1): Dziesiąte w historii, pierwsze w finale
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Asseco Prokom - Trefl (1): Dziesiąte w historii, pierwsze w finale

Asseco Prokom Gdynia w pierwszym meczu finałów play-off Tauron Basket Ligi pokonał Trefl Sopot 89:81. Po raz kolejny mistrzów Polski do zwycięstwa poprowadził duet Jerel Blassingame - Donatas Motiejunas.

,

Kibice zaczęli gromadzić się w Hali Sportowo-Widowiskowej Gdynia już dobrą godzinę przed poniedziałkowym meczem. Trening cheerleaderek, rozgrzewka zawodników czy celne rzuty z ośmiu metrów wracającego do zdrowia Przemysława Zamojskiego (8 punktów) powoli wprowadzały publiczność w wyjątkowy klimat derbowych finałów. Przed pierwszym spotkaniem fani, eksperci oraz dziennikarze zadawali mnóstwo pytań i analizowali przeróżne sytuacje, ale wszystko miało stać się jasne dopiero o 18.30, po gwizdku rozpoczynającym rywalizację.

Bohaterem pierwszej minuty meczu bez wątpienia był Łukasz Wiśniewski (7 punktów). Sopocki obrońca najpierw celnie trafił z półdystansu, a później bardzo dobrze podał pod kosz do Johna Turka (16 punktów, 12 zbiórek). Pomimo dobrej grze w ofensywie, nie tak dobrze szło Treflowi w obronie - szybko po przewinieniu złapali Filip Dylewicz (15 punktów), Adam Waczyński (12 punktów) i Łukasz Koszarek (11 punktów), a łatwe punkty z kontry zdobył Donatas Motiejunas (16 punktów, 13 zbiórek). Spotkanie było wyrównane i co chwila na tablicy wyników wyświetlał się remis. Kolejny raz świetną zmianę dał Michael Kuebler (8 punktów), który nie tylko rzucił pierwszą trójkę dla Asseco Prokomu, ale i zapisał na swoim koncie dwie asysty. Nieco niewidoczny z początku wydawał się Jerel Blassingame (18 punktów, 11 asyst), ale w ostatnich minutach zagrał tak, jak w całej półfinałowej serii z Zastalem, wyprowadzając mistrzów Polski na dziewięciopunktowe prowadzenie. Rozpędzających się gdynian spowolniły dopiero trójki Jermaine'a Malletta (12 punktów) oraz Wiśniewskiego i po 10 minutach prowadzili oni 26:21.

Celna trójka Zamojskiego z początku drugiej kwarty rozwiała wątpliwości dotyczące dyspozycji tego gracza. Po polskim obrońcy było wprawdzie widać kilkutygodniową przerwę w grze, ale pewność rzutu i praca w defensywie pozostały niezmienione. Trefl za to wciąż grał nieskutecznie w ataku, a w obronie nie potrafił upilnować zwłaszcza Przemysława Frasunkiewicza (10 punktów). Dopiero w połowie tej części meczu gdynianie popełnili parę błędów, które sopocianie bezlitośnie wykorzystali, a kilka celnych rzutów oddali Turek i Koszarek. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy gospodarze prowadzili różnicą już tylko trzech punktów, jednak skuteczna gra w końcówce pozwoliła im ponownie zwiększyć przewagę.

- To mecz finałowy, ale z początku pierwszej i drugiej kwarty byliśmy chyba zbyt zdenerwowani i popełniliśmy parę błędów taktycznych i w komunikacji, w ataku i obronie - mówił po meczu trener Trefla, Karlis Muiznieks.

Po kwadransie przerwy przez blisko trzy minuty żaden z zespołów nie potrafił zdobyć punktów. Problemy ze skutecznością przełamał Wiśniewski, jednak chwilę później trzecie przewinienie zapisał na swoim koncie Dylewicz i Trefl nie miał powodów do radości. Dodatkowo Andrzej Adamek powtórzył manewr z pierwszych derbów w tym sezonie i wyznaczył Zamojskiego do krycia Koszarka, z czego obrońca Asseco Prokomu wywiązywał się bardzo dobrze. Mocna walka pomiędzy dwoma zespołami skutkowała dużą liczbą fauli, przez co gra straciła na płynności. Wciąż jednak to mistrz Polski prowadził różnicą 10 punktów, a Trefl nie potrafił zbliżyć się do przeciwnika.

Ostatnie minuty spotkania nie zmieniły jego przebiegu. Choć zespół z Sopotu walczył, a Dylewicz celnie rzucał zza linii 675 centymetrów, to mocna defensywa Asseco Prokomu sprawiała wiele problemów, a w efektownym wykończaniu kontrataków wyspecjalizował się Motiejunas. Z każdą kolejną minutą coraz bardziej było widoczne, że Trefl tego spotkania nie wygra. Choć po festiwalu rzutów wolnych goście zdołali zmniejszyć stratę do sześciu punktów na kilkanaście sekund przed końcem, to zwycięstwo Asseco Prokomu było niezagrożone. Gdynianie pokonali sąsiadów z Sopotu w pierwszym meczu 89:81 i prowadzą w finałowej serii 1:0.

- Bardzo ważny mecz. 1:0. I w zasadzie to się liczy najbardziej. Przewagę wypracowaliśmy sobie w pierwszej połowie, dzięki naprawdę przyzwoitej obronie i bardzo dobrej tranzycji ofensywnej. To zaangażowanie, ta agresja u wszystkich zawodników przyniosła nam upragniony cel w postaci tego zwycięstwa - mówił po spotkaniu trener Asseco Prokomu, Andrzej Adamek.